Witajcie,
dziś zgodnie z zapowiedzią chciałbym przedstawić Wam kolejny numer czasopisma "Do Rzeczy", które nie tak dawno zadebiutowało na polskim rynku prasowym. Po pierwszym numerze miałem mieszane uczucia dlatego z ciekawością ale także "pewną taką nieśmiałością" sięgnąłem po kolejny numer tego tygodnika.
I ze smutkiem stwierdzam, że będzie to ostatni numer jaki nabędę. Niestety w kolejnym numerze znów dominują rozbudowane artykuły polityczne wymierzone w przeciwników politycznych ideologii reprezentowanej przez autorów piszących do tego tygodnika. Artykuły te pisane są stylem i językiem tak powszechnym w dyskursie politycznym naszego kraju pełnym agresji i negacji opcji innych niż "wyznawane" przez osobę artykułującą daną wypowiedź. Mimo powszechności tego typu formy dyskursu ja jej nie akceptuję więc tak tworzone artykuły nie trafiają do mnie. Te jakże typowe artykuły uzupełnia "panegiryczny" wywiad z posłanką Pawłowską oraz napastliwy i agresywny wywiad z przeorem klasztoru dominikanów w Krakowie, w którym zarzucane jest zakonowi nadmierny indywidualizm i niestosowanie się do Magisterium Kościoła Katolickiego. Do tego dołóżmy jeszcze artykuł o rzekomej "gloryfikacji" przestępców w literaturze i kinie (w którym autor posługuje się m.in. przykładem książki, której jakiś czas temu pisałem tj. "Prawdziwy gangster..." i mam wrażenie, że czytaliśmy zupełnie inne książki poświęcone J.Robertsowi) oraz opinię o filmie NG o katastrofie smoleńskiej, artykuł R.A.Ziemkiewicza "udowadniającego", że polski antysemityzm ekonomiczny okresu przedwojennego był lepszy i rozumniejszy od niemieckiego antysemityzmu rasowego czy kolejny artykuł-zachwyt nad "gwiazdą" ostatnich miesięcy zespołem Weekend i piosenką "Ona tu jest...".
Jest bardzo wtórnie, często niestety agresywnie i generalnie niezbyt ciekawie.
Sytuacji nie ratują dobre artykuły historyczne (o zmarłym prymasie kardynale J. Glempie, postaciach Powstania Styczniowego czy pewnych zagadnieniach gospodarki ZSSR), interesujący artykuł o przemocy dzieci wobec rodziców czy wywiad z historykiem i sowietologiem profesorem Pipesem. Są to artykuły zbyt nieliczne i krótkie by "przełamać" niesmak po lekturze wcześniej wymienionych tekstów polityczno-ideologicznych.
Piszę to ze smutkiem gdyż z utworzeniem tego tygodnika wiązałem ogromne nadzieje na powstanie inteligentnego i przemyślanego tytułu dla myślącego "nowoczesnego" konserwatysty. Tymczasem powstała kolejna "propagandowa" tuba nastawiona nie tyle na propagowanie dobrych dla kraju i jego mieszkańców koncepcji i rozwiązań co na "partyjną" negatywną propagandę i rozprawę z politycznymi i ideowymi wrogami redakcji.
Ze smutkiem stwierdzam, że tygodnik ten nie spełnił moich oczekiwań i w najbliższym czasie nie zakupię kolejnych numerów. Wam drodzy czytelnicy pozostawiam osąd czy jest to tygodnik dla Was czy też nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz