czwartek, 30 stycznia 2014

Zapowiedzi - idzie luty... bogaty luty

Witajcie,
dziś mam dla Was garść zapowiedzi pozycji, które ukażą się w lutym 2014 roku. Jak przekonacie się za moment drugi miesiąc roku przyniesie nam sporo naprawdę interesujących tytułów.

4 lutego br. ukaże się reedycja książki "Religia" Tima Willocksa. Pozycja ta opowiada zbeletryzowaną historię starcia Joannitów i Turków na XVI wiecznej Malcie oraz wplątanego w tą konfrontację najemnika Mattiasa Tannhäusera i jego ukochanej Carli. Niesamowicie wciągająca pozycja (czytałem ją już dobry czas temu) doczekała się wznowienia. Absolutna gratka dla miłośników historycznych powieści beletrystycznych ze sporą nutą przygody i akcji.










Także 4 lutego pojawi się zupełnie nowa opowieść o Mattiasie Tannhäuserze (bohaterze wspomnianej powyżej książki "Religia") rozgrywająca się tym razem w XVI wiecznym Paryhżu w przeddzień Nocy Św. Bartłomieja (i słynnej rzezi hugenotów). "Dwanaścioro z Paryża" znów uwikła bohatera w śmiertelnie niebezpieczną sytuację, z którejh niełatwo będzie mu wybrnąć.
Znając umiejętności  pisarskie autora i rozmach tworzonych przez niego historii z dużą dozą pewności mohgę stwierdzić, że szykuje się kolejny historyczny bestseller.








Dzień później 5 lutego poznać będziemy mogli prawdziwą historię w świecie wielkich pieniędzy, błyskotliwych oszustów, nieuczciwych urzędników i najgłośniejszej w dziejach FBI operacji wymierzonej przeciw skorumpowanym członkom władz USA a to wszystko dzięki książce Roberta W. Greenea "Amerykański przekręt".  Pozycja ta okazała się tak dobra, że postanowiono ją zekranizować z udziałem takich gwiazd jak: Christian Bale, Bradley Cooper, Jennifer Lawrence, Amy Adams i Robert De Niro.








Także 5 lutego na rynku pojawi się autobiografia jednego z najgenialniejszych matematyków i fizyków naszych czasów Stephena Hawkinga. Ta niezwykle osobista opowieść zabierze nas w świat niezwykłych naukowych odkryć, zmagań z niezwykle ciężką chorobą i burzliwego życia rodzinnego. Ta książka to szansa by poznać Hawkinga z zupełnie innej, bardziej "ludzkiej" strony.











Kolejny dzień lutego (6) przyniesie nam premierę niezwykłej ksiązki Nikoli Sellimair i Jennifer Teege zatytułowanej "Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił" będącej rekonstrukcją drogi jaką przebyła Jennifer Teege, która w wieku 38 lat dowiedziała się, że jest wnuczką hitlerowskiego oprawcy Amona Gotha powieszonego w 1946 roku. Autorka będąca córką Niemki i Nigeryjczyka, wychowana w rodzinie zastępczej i związana z Izraelem odkrywa mroczne losy swej rodziny by poznać o niej prawdę i by wyzwolić się z"piętna" czynów swego dziadka.








11 lutego na półkach księgarskich zadebiutuje unikatowy zbiór opowiadań o Kullu z Atlantydy wojowniku o umyśle filozofa i mniej znanym i nieco niedocenianym bohaterze stworzonym przez Roberta E. Howarda. Zbiór "Kull: Banita z Atlantydy" obejmie wszystkie opowieści Howarda o tym bohaterze w wersji pierwotnej (pozbawionej poprawek edytorskich). W tomie znajdziemy także teksty wcześniej niepublikowane, ich wersje i fragmenty. Zapowiada się prawdziwa gratka dla miłośników "old fantasy".








18 luty przyniesie nam premierę książki "Grabież Europy. Losy Dzieł Sztuki w Trzeciej Rzeszy i Podczas II Wojny Światowej" autorstwa Lynn H. Nicholas. To historia losów najbardziej znanych dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców w czasie II WŚ i ich poszukiwań po wojnie.
Zapowiada się fascynująca opowieść o bezcennych "artefaktach" kultury, które padły ofiarą wojennej zawieruchy.










19 lutego będziemy mogli zapoznać się ze wspomnieniami żołnierza, który podczas misji w Afganistanie kierował atakami z powietrza czyli tzw. specjalisty wsparcia ogniowego. "Cel namierzony" to wojna oczami jej uczestnika, który jednak nie pyta o jej sens tylko w niej uczestniczy. To książka dla miłośników mocnych prawdziwych historii wypełnionych po brzegi akcją i adrenaliną.










Także 19 lutego poznamy historię Jeffa Bezosa i jego firmy - Amazon. Książka "Sklep, w którym kupisz wszystko. Jeff Bezos i era Amazona" to opowieść zarówno o samym twórcy Amazona jak i o jego firmie. Autor tej pozycji Brad Stone ukazuje Bezosa jako wizjonera, który tworzył i tworzy coś co dla wielu było tylko mrzonką internetowy sklep uniwersalny. \











21 lutego poznamy historie polskich królowych, które mimo władzy i wpływów nie zaznały szczęścia. "Polskie królowe. Zawiedzione miłości. Odtrącone i niekochane" autorstwa Jerzego Besali to opowieść właśnie o nich. Władza, bogactwo i wpływy nie dają szczęścia gdy nie ma się miłości. Przekonały się o tym boleśnie bohaterki tej niezwykle interesującej pozycji historycznej.










24 lutego wejdziemy w świat cmentarnych hien, porywaczy dzieci, handlarzy organami i innych przestępców tworzących tytułowy "Czerwony Rynek". Książka Scotta Carneya to owoc 5 letniego śledztwa dotyczącego handlu ludzkimi ciałami i ich częściami. To niezwykle przejmujący obraz XXI wieku, w którym ludzkie ciało staje się poszukiwanym towarem, na którym pozbawieni hamulców moralnych ludzie zarabiają ogromne pieniądze. Niewątpliwie mocna i niepokojąca pozycja o dużej sile medialnego "rażenia".









Jak widzicie miesiąc luty zapowiada się przebogato zarówno pod względem ilości jak i tematyki książkowych premier. Daje to dużą szansę na to by każdy znalazł na półkach księgarskich coś nowego co go zainteresuje.
Moje typy specjalne to: książki Willocksa (kawał wybornej powieści akcji z historią w tle), "Kull. Banita z Atlantydy" (klasyczny bohater fantasy to jest to) i oczywiście "Czerwony Rynek"(kolejna mocna książka autorstwa dziennikarza śledczego)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Kącik prasowy - Sukces styczeń 2014

Witajcie,
dziś chciałbym opowiedzieć Wam krótko o styczniowym numerze miesięcznika "Sukces" będącego tytułem "lifestylowym" (nie cierpię tego słowa) i zajmującym się trendami, biznesem, kulturą i stylem życia.
Co zatem znajdziemy w najnowszej odsłonie "Sukcesu"? Kulisy Rajdu Dakar zdradza Jacek Czachor, mecenat i wolontariat w polskim biznesie, ranking biznesowy osób, o których głośno będzie w 2014 roku, artykuł o twórcach zapachów perfum, historię marki Yes, opowieśc o tym jak powstawała firma Villeroy & Boch, całą prawdę o pokoleniu Y, gafy prezesów wielkich firm, wyprawę do Wietnamu z Piotrem Voelkelem, artykuł o polskich twórcach elektronicznej kostki do gry, o "kolaboracji" nauki i biznesu i całkiem sporo innych zróżnicowanych tematycznie artykułów czy felietonów.
Ogólnie numer jest całkiem niezły choć nie wszystkie artykuły okazały się równie interesujące i wciągające.
To oczywiste, że tego typu tytuł nie każdemu przypadnie do gustu. Ma on jednak dużą przewagę nad innymi tytułami z segmentu "lifestyle". Nie traktuje czytelnika jak idioty, który woli oglądać obrazki niż czytać. W "Sukcesie" znajdziemy naprawdę sporo treści i w tym (poza zróżnicowaniem tematycznym) upatruję sporą zaletę tego miesięcznika. Jeśli więc macie ochotę na czasopismo tego typu to "Sukces" będzie całkiem niezłym wyborem.

niedziela, 26 stycznia 2014

Oblężenie - Rhiannon Frater

Witajcie,
dziś chciałbym przedstawić Wam ostatni tom trylogii "Zmierzch Świata Żywych" autorstwa teksańskiej pisarki Rhiannon Frater zatytułowany "Oblężenie". Recenzję dwóch wcześniejszych tomów znajdziecie tu
Jest to kontynuacja historii Katie i Jenni, które los połączył w "chwili" upadku cywilizacji spowodowanego przez inwazję zombie a także ich bliskich i przyjaciół.
Kobiety znalazły spokój, miłość i rodzinę w "forcie" utworzonym przez ocalałych z zombie apokalipsy. Fort oparł się wielu zagrożeniom lecz kolejne nadchodzą i niebawem zagrożą wszystkim mieszkańcom azylu.
Po raz kolejny pisarka wskazuje w swej opowieści, że nie tworzy typowej książki o zombie. Istoty te u Frater są symbolem realnego ale nie jedynego zagrożenia jakie czycha na ocalałych z "końca świata". Sporo miejsca poświęca autorkom obserwacji psychologii postaci zarówno pierwszo jak i drugoplanowych. W trudnej często śmiertelnie niebezpiecznej sytuacji człowiek może stać się zagrożeniem nie mniejszym niż horda zombie (ale też podporą). Ten głęboki rys psychologiczny postaci, ich mnogość, zróżnicowanie i wzajemne interakcje to rewelacyjne założenie znacznie pogłębiające wymowę opowieści..
Co ciekawe "zombie apokalipsa" u Frater to nie tylko śmierć i zniszczenie (choć śmiertelność bohaterów w jej trylogii jest niezwyhkle wysoka co buduje poczucie realizmu sytuacji) ale jest tu także chwila "oddechu", jest miłość, przyjaźń a nawet nowe życie.
Sprawia to, że mimio szybkiej dynamicznej akcji i ciężkiego często dramatycznego klimatu czytelnik nie czuje się przytłoczony lekturą.
Autorka przekazuje także czytelnikowi głęboką nieufność w stosunku do działań rządu centralnego w wypadku kryzysu (co być może związane jest z dużym poczuciem niezależności mieszkańców Teksasu) i przestrzega, że lepsza jest grupa przyjaciół, wybróbowanych i wiernych niż gładkie słowa i charyzmatyczni przywódcy (z czym akurat w pełni się zgadzam).
"Oblężenie" to także wątek metafizyczny. Nie jestem zwolennikiem tego typu "implementacji" w tematykę postapokalipsy ale w tym przypadku metafizyka tak umiejętnie została wpleciona w opowieśc i powiązana z psychologią bohaterów, że nie powoduje dysonansu z resztą opowieści a wręcz można powiedzieć, że ją wzbogaca (no może poza wątkiem "cudownego" wyleczenia jednej z bohaterek co było mim zdaniem zbyt dużym uproszczeniem fabularnym).
Jak widzicie ostatni tom trylogii "Zmierzch Świata Żywych" przynosi nam wiele interesujących elementów połączonych dynamiczną, trzymającą w napięciu fabułą i szybką akcją.
Element nadzei i odrodzenia także pozytwnie wpływa na opowieść.
To wszystko powoduje, że ostatni tom tej opowieści jest najlepszy z całej trylogii.
Fabularnie wyśmienity i uzupełniony wieloma elementami tworzy godne zamknięcie tej nadzwyczaj udanej historii. Chciałbym by więcej tak dobrych historii trafiało na polski rynek wydawniczy.
Polecam gorąco nawet jeśli zupełnie nie lubisz opowieści tego typu. To głęboka opowieść o ludziach, ich motywacjach i działaniach oraz sile jaką potrafią "czerpać" z drugiego człowieka.
Ocena Księgola 9,5/10

środa, 22 stycznia 2014

Batman. Rozbite miasto - Brian Azzarello, Eduardo Risso

Witajcie,
w Gotham City mieście gotyckiego mroku i ludzkiej niegodziwości. Mieście, które zaludniają najgroźniejsi przestępcy i szaleńcy jakich zrodził świat. Mieście balansującym na granicy prawa i bezprawia. Domu jednego z najpopularniejszych komiksowych bohaterów wszechczasów Batmana.
W albumie "Rozbite miasto", do którego scenariusz stworzył bardzo lubiany przeze mnie Brian Azzarello znów ruszamy w mroki Gotham by tym razem odnaleźć wraz z Człowiekiem Nietoperzem pewnego człowieka podejrzanego o brutalne morderstwo. Czy na pewno on jest winny? A jeśli nie to kto? Te i wiele innych pytań padnie podczas tego śledztwa lecz czy Batman odnajdzie na nie odpowiedź? Tego dowiecie się czytając ten album.
"Rozbite miasto" to niesamowicie wciągający i doskonale napisany scenariusz. Mrok i brutalność nie odstępują nas ani na moment. Klimat opowieści jest powalający.
Podczas lektury poza Batmanem spotkamy wiele znanych i "lubianych" postaci takich jak Pingwin, Joker, Killer Croc, Scarface ale poznamy także zupełnie "nowych" graczy w mieście.
I wydawałoby się, że "Rozbite..." to album bliski ideałowi. Właśnie "wydawałoby się...". Niestety tak nie jest ze względu na ascetyczną, prostą i umowną kreskę Eduardo Risso. Jego minimalizm nie bardzo pasuje mi do "rozbuchanej" fabuły i hektolitrów mrocznego gotyckiego klimatu.
Jego styl graficzny zupełnie mi nie pasuje do tej opowieści. W moim odczuciu opowieść na takim zilustrowaniu traci naprawdę dużo.
Mimo to album ten wart jest uwagi ze względu na bardzo dobry scenariusz.
Ocena Księgola 7,5/10

Kącik Prasowy - Uważam Rze 1/2014

Witajcie,
dziś mam dla Was kilka słów o najnowszym numerze "Uważam Rze". Czasopismo to przeszło stosunkowo niedawno zmianę okresu wydawniczego i stało się miesięcznikiem. W ostatnim czasie przechodziło też zmiany kadrowe i profilowe. Jak po tym wszystkim wypada ten tytuł? Na to pytanie mam nadzieję odpowie dalsza część tego tekstu.
Co znajdziemy wewnątrz najnowszego numeru? Niepokojący temat numeru dotczący współpracy warszawskiej prokuratury z osobami i firmami wymuszającymi haracz na przedsiębiorcach. Ponadto m.in.  "nowe rozdanie" w Nokii, zadłużenie we frankach społeczeństw europejskich i metod radzenia sobie z tym problemem przez poszczególne kraje UE, Afryka jako kierunek ekspansji polskich firm, interesujące spojrzenie na OFE i odpowiedź na pytanie dlaczego pomysł z kapitałowymi emeryturami nie miał sznas powodzenia w naszym systemie, spojrzenie na problemy narodowego przewożnika LOT, o wyłudzaniu danych i przestępstwach fiansowych popełnianych dzięki tym danym,  interesujący artykuł o tym jak bolszewicy finansowali rewolucję w Rosji, historia i sylwetka Romana Dmowskiego, "płatna protekcja" w II RP na wybranym przykładzie, o działaniach kalabryjskiej mafii, kolejnych próbach cenzurowania internetu i ograniczania wolności w sieci, o tym jak restrykcyjne prawo autorskie niszczy kulturę i sztukę oraz bogaci najbogatszych, o nowym młodym "królu szachów" prosto z mroźnej Norwegii, konserwatystach wśród autorów fantasy na świecie i w Polsce, czy wyborne (moim zdaniem) spojrzenie na problematykę przygotowania poszczególnych narodów do prztrwania wojny nuklearnej (Polska niestety wypada w tym zestawieniu bardzo mizernie).
Jak widzicie tematów podjętych w najnowszym numerze jest wiele i są one mocno zróżnicowane. Przeważają jednak tematy, które najbardziej zainteresują przedsiębiorców, biznesmanów i osoby zainteresowane sprawami gospodarczymi. Wydaje się, że takie osoby są "targetem" odmienionego miesięcznika "Uważam Rze".
Numer oceniam dobrze. W przeważającej części jest ciekawy choć muszę przyznać, że czegoś mu jeszcze brakuje. Jestem ciekaw jak dalej rozwinie się ten miesięcznik i czy obrany przezeń kierunek doprowadzi go do sukcesu rynkowego. Będę z zainteresowaniem przygladał się temu tytułowi.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Skandalistki. Historie kobiet niepokornych - Elizabeth Kerri Mahon

Witajcie,
dziś chciałbym opowiedzieć Wam o interesującej książce traktującej o kobietach "wyprzedzających" swoje czasy, wielkich władczyniach, artystkach, podróżniczkach, piratkach, szpiegach, oratorkach czy naukowcach. Jednym słowem "skandalistkach", na które patrzono w ich czasach czasem z szacunkiem, czasem z uwielbieniem ale równie często krytycznie. Ta książka to zbiór opowieści, o kobietach, które wiedziały czego chcą i w drodze do celu nie dawały się powstrzymywać ani obyczajowości swych czasów ani niekorzystnym zbiegom okoliczności. To historie kobiet wolnych i niezależnych będących wzorem do naśladowania nie tylko dla innych kobiet ale także dla wielu mężczyzn.
Dzięki lekturze "Skandalistek..." możemy poznać biografie zarówno znanych  postaci jak: Kleopatra, Joanna d'Arc, Frida Khalo, Josephine Baker, Mata Hari, Anna Boney i Mary Reed czy Anna Boleyn jak i mniej znane ale nie mniej interesujących kobiet takich jak: Grace OMalley (królowa irlandzkich piratów), Emilie du Chatlet (jeden z najwybitniejszych umysłów XVIII wieku, kochanka Voltaire'a), Lola Montez (tancerka, aktorka i kurtyzana), Sarah Winnemucca (indiańska działaczka zaangażowana w pracę na rzecz pokojowego współżycia indian i białych osadników oraz poszanowania praw rdzennych mieszkańców Ameryki), Camille Claudel (wybitna francuska rzeźbiarka, kochanka Rodina) i wielu innych.
To wciągająca i nie męcząca książka ukazująca nie tylko historię tych niesamowitych kobiet czy wyznawane przez nie idee ale także ich wpływ na otaczający je (często nieprzychylnie nastawiony) świat.
Miałem okazję zapoznać się z tym tytułem w wersji audiobooka i muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Taka forma przekazu treści polepsza jego odbiór i przyswajanie. Pewnie gdybym miał przeczytać zawarte w książce trzydzieści-kilka biografii z czasem mogłaby wkraść się w moją lekturę pewna monotonia (choć biorąc pod uwagę odświeżającą swobodę językową autorki nie pojawiałaby się często). Natomiast możliwość wysłuchania tej książki sprawiła, że mimo natłoku informacji ani monotonia ani żadne negatywne wrażenia podczas "odsłuchu" nie pojawiły się. Także pod względem "techniczno-narracyjnym" do tego audiobooka nie sposób się "przyczepić".
Podsumowując polecam wam tą książkę (szczególnie w wersji audio) zarówno ze względu na treść (dużo mało znanych ale niezwykle interesujących biografii) jak i językową lekkość i swobodę autorki, która znalazła sposób na przekazanie mnóstwa interesujących faktów nie popadając w "nudny" i "suchy" naukowy przekaz.
Ocena Księgola 7,5/10

Audiobook do recenzji otrzymałem dzięki uprzejmości sklepu SklepdlaSłuchacza.pl http://sklepdlasluchacza.pl/ za co serdecznie dziękuję.

piątek, 17 stycznia 2014

Wałęsa. Człowiek z teczki - Sławomir Cenckiewicz

Witajcie,
dziś chciałem opowiedzieć Wam o niezwykłej, dla wielu kontrowersyjnej, pozycji jaką jaką jest książka autorstwa dr hab Sławomira Cenckiewicza zatytułowana "Wałęsa. Człowiek z teczki".
Jest to spojrzenie na działalność Lecha Wałęsy uwzględniające jednak ( w odróżnieniu od wielu książek o charakterze pochwalnym) wydarzenia rzucające "cień" na tą "ikonę" Solidarności.
Książka dr Cenckiewicza to także odpowiedź na film Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei" podtrzymujący mit Wałęsy jako społecznika i człowieka o "złotym sercu", który oszukawszy komunistów w pojedynkę dzięki charyźmie i zaangażowaniu sam obalił ich zbrodniczy system.
Cenckiewicz uczynił ze swej książki nie tyle naukowy traktat co raczej pozycję historyczno-publicystyczną. Opierając się na wywiadach,wspomnieniach, zeznaniach i dokumentach kreśli znacznie mroczniejszy obraz "ikony" Solidarności ukazując jego niezbyt chlubne zachowania zarówno z życia osobistego jak i działalności związkowej czy późniejszej już jako głowy państwa. Każdy rozdział swojej książki poświęca innemu zagadnieniu z życia Lecha Wałęsy. Na podstawie rozmaitych żródeł dokonuje szczegółowej analizy wydarzeń i działań nie tylko Wałęsy ale także wszystkich osób zaangażowanych (funkcjonariuszy PRL-owskich służb, działaczy komunistycznych, członków związków zawodowych, osób duchownych itp.). Daje nam to pełny obraz tego co działo się w tamtym czasie w życiu Lecha Wałęsy, jego wyborów, moralnych postaw i działań jakie podejmował i jakie przeciw niemu podejmowano.
Pozycja Cenckiewicza "ściąga" Lecha Wałęsę z "piedestału". Pozbawia miana "ikony" Solidarności czy "mędrca". Nie robi tego bezpodstawnie. Autor z wielką pieczołowitością "wydobywa na światło dzienne" wszystkie grzechy Wałęsy począwszy od chuligańskich czasów młodości, poprzez sprawę nieślubnego syna (o którym pamięć próbowano zatrzeć w latach prezydentury Wałęsy), współpracę z WSW, współpracę z SB (jako TW "Bolek") i jej materialne powody (mit "wygranych w totolotka"), niejasne działania podczas wydarzeń Grudnia 70, liczne zdrady małżeńskie przywódcy "Solidarności", wielki serwilizm wobec władz komunistycznych, prowokowanie konfliktów z wieloma działaczami związkowymi, wiele niejasności co do rzeczywistej roli Wałęsy w czasie wydarzeń Sierpnia 80, skandaliczne zachowanie podczas internowania w Arłamowie, uległą postawę wobec generała Jaruzelskiego, czy w końcu niejasne przyczyny zniknięcia tysięcy stron dokumentów SB dotyczących współpracy  TW "Bolka" po ich wypożyczeniu piastującemu wówczas godność prezydenta Wałęsie. To tylko część z podejmowanych przez autora tematów. Wszystkie charakteryzują się tym, że nie opierają się na pogłoskach czy anonimach. Są one oparte na wypowiedziach i zeznania świadków tamtych wydarzeń i czasów (zarówno działaczy związków jak i ich oponentów z komunistycznej bezpieki), licznych (i często sprzecznych) wypowiedziach samego Wałęsy jak i dokumentach, które dotyczą poruszanych zagadnień, a które przetrwały do naszych czasów. Wydaje się, że stanowią solidną i weryfikowalną dla wszystkich chętnych podstawę dla twierdzeń autora, które dzięki temu wydają się dość trudne do obalenia czy uznania za "fałszywki".
Z lektury tej pozycji wyłania się obraz Wałęsy jako człowieka uwikłanego przez SB i inne komunistyczne "przystawki" w przemyślną działalność wymierzoną przeciw związkom zawodowym i osobom dążącym do demokratyzacji kraju. Obraz człowieka "schwytanego w sidła SB" przez swe niezbyt chlubne cechy charakteru oraz wielką żądzę władzy i bogactwa.
To smutny obraz człowieka wyniesionego na piedestał i przedstawianego jako wzór do naśladowania, który w rzeczywistości okazuje się nie być tak "kryształową" postacią jak przedstawiają go jego piewcy.
Wbrew pozorom tego typu publikacja daje "szansę" swemu bohaterowi na bolesne rozliczenie się z tamtymi czasami. Wzywa wręcz Wałęsę by w sposób merytoryczny i udokumentowany (a nie pieniacki i agresywny) odniósł się do treści w niej zawartej lub przyznał się do prawdy.
Wydaje mi się, że gdyby Lech Wałęsa dokonał takiego "rachunku sumienia" było by to lepsze i dla niego i dla wszystkich Polaków a przede wszystkim zakończyłoby raz na zawsze sprawę TW "Bolka" i jego działań wedle ewangelicznego cytatu "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli".
W powyższym kontekście dziwne i niepokojące wydają się działania Lecha Wałęsy skierowane przeciw autorowi tej książki oraz jej wydawcy wydawnictwu Zysk i Ska. W e-mailu skierowanym do wydawcy Wałęsa twierdzi, że książka zawiera pomówienia i kłamstwa na jego temat i domaga się wycofania jej ze sprzedaży grożąc krokami prawnymi jeśli jego żądania nie zostaną spełnione.
Niepokojące jest to, że Wałęsa próbuje cenzurować książki czy tworzyć z części z nich swoiste "półkowniki". Działania cenzorskie skierowane wobec literatury czy sztuki charakteryzują ustroje niedemokratyczne i nie przystoją byłemu prezydentowi RP. Dziś w sprawę zaangażowała się także fundacja Instytut Lecha Wałęsy, który żąda m.in. wystosowania przeprosin  i wpłaty zadośćuczynienia na wybrany cel charytatywny.
Mam nadzieję, że sprawa skończy się pozytywnie dla prawdy, rynku wydawniczego i nas czytelników a książka pozostanie w sprzedaży.
Jest to naprawdę niezwykle interesująca pozycja napisana w sposób bardzo przystępny. Mimo swej "przygnębiającej" treści nie ma w niej momentów nudy. Mnogość zróżnicowanych dowodów na potwierdzenie tez autora jest tak wpleciona w treść, że absolutnie nie przeszkadza w lekturze (a tak jak napisałem wcześniej bardzo ją uwiarygadnia).
"Wałęsa. Człowiek z teczki" to przystępna i zarazem niezwykle wciągająca książka biograficzno-historyczna. Poza walorami dokumentacyjnymi niesie ze sobą jeszcze jedną moim zdaniem niezwykle istotną naukę. Wskazuje by zbyt szybko i pochopnie nie czynić z ludzi "ikon" czy nie wynosić ich "na piedestał" gdyż może się okazać, że historia ich życia i działalności ma "drugie" dno, które może okazać się znacznie mniej "przyjemne" w odbiorze jeśli się spojrzy wnikliwiej.
Gorąco polecam ku poszerzeniu wiedzy i ku licznym przemyśleniom.
Ocena Księgola 9/10

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki uprzejmości jej wydawcy Wydawnictwa ZYSK i SK-A za co serdecznie dziękuję. http://www.zysk.com.pl/pl/

środa, 15 stycznia 2014

Zapowiedzi -nowości z uniwersum "Metro 2033"

Witajcie,
dziś chciałem króciótko przedstawić Wam  kilka informacji z książkowego uniwersum Metro stworzonego przez rosyjskiego pisarza Dymitrija Glukhovskyego. Na początek kilka słów o pozycji, której premiera zapowiedziana została na 5 lutego 2014.  Tym razem akcja książki "Dziedzictwo Przodków" autorstwa Surena Cormudiana przeniesie nas do Konigsberga czyli Kaliningradu czyli Królewca. Zbliżamy się zatem fabularnie delikatnie ku granicom naszego kraju. O choćby zarysie fabuły nie wiadomo w zasadzie jeszcze nic. Miejmy nadzieję, że "Dziedzictwo..." okaże się pozycja interesującą i dobrze zapisze się w pamięci czytelników.
Z kolei pierwsza polska książka osadzona w tym uniwersum to znaczy napisana przez polskiego autora i dziejąca się na ziemiach polskich ma zostać wydana w połowie roku 2014. Póki co bliższych wieści brak ale polski akcent w tym uniwersum to jest to co niewymownie mnie cieszy.
I na koniec równie sympatyczne wieści. Już niebawem w dystrybucji elektronicznej pojawi się darmowy zbiór opowiadań osadzonych w uniwersum Metra zatytułowany "W blasku ognia". Jest to zbiór najlepszych opowiadań osadzonych realiach uniwersum "Metra" stworzonych przez polskich fanów. Na tenże zbiorek czekam z równą niecierpliwością co na wyżej wspomniane tytuły i nie omieszkam podzielić się z Wami odczuciami po jego lekturze.
Jak widzicie zapowiada się wiele "pyszności" dla miłośników postapokaliptycznych klimatów. Liczę na to, że wszystkie okażą się bardzo interesujące.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozstrzygnięcie zimowego konkursu

Witajcie,
zakończył się konkurs, w którym do wygrania były dwie książki autorstwa Piotra Kołodziejczaka zatytułowane "W kajdankach namiętności".
Znamy już dwóch szczęśliwców, którzy otrzymają książki:
(fanfary)
Książki otrzymają:
Edyta K.
Weronika K.
Zwyciężczynie otrzymają potwierdzenie wygranej wraz z dodatkowymi informacjami drogą e-mailową.
Wszystkim Laureatkom gratuluję i życzę miłej lektury.
Zapraszam wszystkich do udziału w kolejnych konkursach, które pojawią się na blogu.
Dziękuję wydawnictwu Borgis za przekazanie książek, które są nagrodami w konkursie.

niedziela, 12 stycznia 2014

Nieksiążkowo - Głupia złośliwość czy ideowe zaślepienie?

Witajcie,
w dniu dzisiejszym inauguruję cykl tekstów nie dotyczących spraw literatury, prasy i czytelnictwa. Będą to moje komentarze dotyczące istotnych spraw dziejących się wokół nas. Bo przecież czytanie uwrażliwia nas na to co dzieje się wokół i czasem aż prosi się by skomentować pewne fakty i wydarzenia. Mam nadzieję, że polubicie ten cykl (będzie się on pojawiał doraźnie w momencie gdy pojawi się coś co warte będzie mojego małego autorskiego komentarza).
Tak więc dziś na pierwszy ogień wezmę sprawę bulwersujących komentarzy posłanki Pawłowicz, posła Kurskiego i znanego dziennikarza a ostatnio vlogera Mariusza Maxa Kolonko dotyczących Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jej założyciela Jurka Owsiaka.
Co dokładnie powiedzieli Ci Państwo zapewne już wiecie a jeśli nie to łatwo się dowiecie (trąbią o tym media) więc tym bliżej zajmować się nie będę. Poprzestanę na stwierdzeniu iż osoby te w imię ideologicznej walki są w stanie dyskredytować najbardziej pozytywną akcję o ile zapoczątkowana jest ona i prowadzona przez ich ideologicznych "przeciwników".
Nie byłem nigdy na przystanku Woodstock, nie zgadzam się z wieloma wypowiedziami pana Jurka Owsiaka ale WOŚP wspieram od dłuższego czasu i mam nadzieję wspierać dalej. Nie wiążę bowiem tej szczytnej akcji z ideową i polityczną "walką" niczym wyżej wymienieni.
Dlatego niezwykle irytuje mnie, że wspomnianych posłów i dziennikarza nieistotne są pozytywne aspekty WOŚP. Nieistotna jest masa sprzętu w szpitalach, który ratuje zdrowie i życie oraz służy diagnostyce (i jak najbardziej jest w użyciu co widziałem na "własne oczy"), nie obchodzi ich to, że w szczytnym celu udało się "porwać" tak wielu Polaków i zachęcić do akcji charytatywnej, która bądź co bądź kształtuje społeczeństwo obywatelskie. Mają za nic to, że WOŚP realnie ratuje ludzkie życie i zdrowie.
Zastanawia mnie czy zaślepienie ideowe tych ludzi jest tak wielkie, że nie są w stanie powstrzymać się choć na chwilę od ataku na tą inicjatywę? Nikt wszak nie zmusza ich do pomagania (nikt także nie broni zorganizować własnej akcji pomocowej wszak im więcej tego typu przedsięwzięć tym lepiej). Ale czy ludzka przyzwoitość nie nakazuje choć nie przeszkadzać w działaniach, które wpływają na polepszenie poziomu opieki zdrowotnej w naszym kraju? Oby wspomnieni Państwo ani nikt z ich rodzin nigdy nie musieli korzystać ze sprzętu podarowanego przez fundację WOŚP choć wówczas być może "otworzyłoby im to oczy" na realną wartość tej akcji.
Ich wypowiedzi skierowane wobec WOŚP pozwalają zadać pytanie czy takiej prawicy potrzebuje Polska? Czy osoby o tego typu poglądach muszą działać na tak niskim i trudnym do wytłumaczenia poziomie? Osobiście mam nadzieję, że nie bowiem działa to niezwykle odstręczająco na wszystkich, którzy w imię wspólnego dobra i korzyści są w stanie choć na moment odłożyć ideowe spory i razem działać na rzecz Polski i Polaków oraz kształtuje obraz polskiej prawicy jako intelektualnego "zaścianka", który w nawet najszczytniejszej działalności dopatrzy się wrogiej ideologii, i który nie dość, że nie pomoże to będzie działać na przekór. Pytanie z tytułu tego tekstu pozostawiam zatem otwarte choć według mnie odpowiedź nasuwa się sama...

sobota, 11 stycznia 2014

Test/recenzja - tablet GoClever Aries 70

Witajcie,
dziś chciałbym przedstawić Wam test tabletu GoClever Aries 70 i możliwości jakie daje miłośnikowi e-booków czy audiobooków.
Model ten można nabyć za około 600 zł sytuuje się zatem na wyższej cenowo półce niż tablety, które przedstawiałem Wam wcześniej (GoClever Terra 70 i Shiru Hitomi 7)
Aries 70 zaopatrzony jest w 7 calowy multidotykowy (5 punktowy) wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1280x800. Urządzenie posiada czterordzeniowy procesor z taktowaniem 1,2 GHz, 1 GB pamięci RAM (DDR3) i wbudowaną pamięć o pojemności 8 GB. Pamięć tą można rozszerzyć za pomocą karty micro SD. Tablet posiada moduł łączności Wi-Fi, Bluetooth 4.0, GPS, modem 3G, możliwość wykonywania połączeń telefonicznych i wysyłania wiadomości SMS i MMS oraz dwa aparaty: przedni o rozdzielczości 0,3 Mpix umieszczony nad ekranem oraz tylni o rozdzielczości 2 Mpix .
Akumulator ma pojemność 3900 mAh i deklarowany przez producenta czas pracy - 5 godzin (czy jest to faktyczny czas działania dowiecie się w dalszej części tekstu). A to wszystko zamknięte w aluminiowej obudowie (z niewielkimi wstawkami z tworzywa sztucznego). 
Urządzenie pracuje pod kontrolą systemu Android w wersji 4.2.2.
Jak widać tablet ten ma całkiem zacne parametry, które pozwalają sądzić, że jego możliwości będą spore.
Wymiary urządzenia wynoszą 188x115x9 mm. Waga wynosi 312 g.
Tablet posiada złącza micro USB, mini jack, slot na kartę SIM i slot na kartę micro SD. Posiada także fizyczne przyciski włącznika, cofnięcia oraz głośności.
Tablet jest lekki i rewelacyjnie cienki dzięki temu jego trzymanie nawet w jednej ręce nie powoduje zmęczenia.



Na pierwszy rzut oka urządzenie wygląda bardzo dobrze szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę jego liczne możliwości komunikacyjne (modem, możliwości telefoniczne, GPS, Bluetooth). Czy użyteczność tabletu potwierdzi pierwsze wrażenie?
 Możliwości Ariesa 70 jak większości urządzeń z Androidem zależą od aplikacji zainstalowanych w pamięci urządzenia. Te zainstalowane przez producenta pozwalają otworzyć najpopularniejsze formaty tekstowe czy Office-owe. Urządzenie daje możliwość posłuchania plików mp3, obejrzenia zdjęć w formacie jpg. czy obejrzenia filmu. Niestety tu ujawnia się pierwszy (i chyba najpoważniejszy jak dla mnie) minus tego urządzenia. Producent zainstalował zbyt wiele aplikacji "od siebie" i o ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć aplikację Legimi (nowatorska usługa dostępu abonamentowego do dużej bazy e-booków) o tyle aplikacje dla dzieci (pasujące raczej do tabletu przeznaczonego dla dzieci, kolorowego itd.) czy kapryśne aplikacje nawigacyjne (problemy z włączeniem, złapaniem sygnału itp.) już nie koniecznie. Stylowy wygląd i moc podzespołów a także mnogość możliwości komunikacyjnych sytuują tablet w sektorze, do którego te  aplikacje nie pasują (a ponadto zajmują miejsce w pamięci). Wolałbym by "bazowo" było ich mniej (tak jak w modelu Terra 70) a dzięki bezproblemowemu dostępowi do sklepu Googla miałbym możliwość instalacji wybranych przeze mnie dowolnych programów (nawet i takich gdyby naszła mnie ochota).
Urządzenie nie ma problemów z połączeniem się z siecią i to zarówno Wi-Fi jak i 3G poprzez wbudowany modem (testy wykonywałem na karcie SIM T-Mobile). Połączenia są stabilne i nie zdarzyło mi się ani razu w ciągu 2 tygodniowych testów by połączenie zostało zerwane (korzystałem zazwyczaj z łączności 3G zarówno w mieście jak i przemieszczając się ). Internet był zawsze i posiadał sporą szybkość.  Daje to możliwość bardzo komfortowego pobierania dowolnych aplikacji z oferty sklepu Google Play jak i swobodnego "surfowania" w internecie.
Szybki, stabilny wbudowany modem to ogromna zaleta tego urządzenia. Pozwala mieć sieć wszędzie gdzie się jej potrzebuje bez poszukiwań sieci Wi-Fi czy podpinania modemów. Urządzenie może służyć także jako hotspot.
Poza oddawaniem się przyjemności z bezkonfliktowego dostępu do sieci tablet ten oferuje także możliwości dla graczy. Dzięki całkiem mocnej konfiguracji gry chodzą bardzo płynnie. Testowałem na nim takie produkcje jak wbudowane Angry Birds-y a także Dead Trigger 1 i 2, Sonic Dash, Temple Run 2 i Plants vs Zombie 2. Przy żadnej z nich nie zauważyłem widocznych spowolnień czy problemów z grafiką. Przypuszczam, że także bardziej wymagające gry chodziłyby na tym urządzeniu całkiem płynnie.
Czterordzeniowy procesor, duża ilości RAM-u i mocna grafika dają możliwość płynnej i komfortowej pracy nawet przy otwartej dużej ilości aplikacji. Często zapominam wyłączać ich "na bieżąco" i w tle potrafi ich działać na moich urządzeniach całkiem sporo. Aries 70 nie miał z tym jednak problemów i zawsze działał bardzo dobrze.
Tablet posiada genialny ekran o wysokim kontraście i rozdzielczości a także świetnych kątach widzenia (przydających się podczas oglądania video w towarzystwie większej ilości osób).
Ekran bardzo dobrze oddaje także kolory nie "podbijając" ich za bardzo. Nic nie można  zarzucić także podświetleniu ekranu.
Czytanie z tego ekranu nie męczy wzroku nawet przy wielogodzinnej lekturze a rozmiar i waga tabletu czynią z niego bardzo dobre urządzenie do czytania e-booków, prasy cz komiksów. Także dobra czułość ekranu bardzo ułatwia zmiany ustawień aplikacji czytnika czy przewijanie stron.
W aspekcie czytelniczym zatem Aries 70 spisuje się świetnie (co tym mocniej czuję po powrocie do Terry 70, dobrej ale nieporównanie słabszej w tych aspektach od Ariesa 70).
Oglądanie video zarówno z internetu jak i tych z pamięci urządzenia to prawdziwa przyjemność. Żywe kolory, świetne katy widzenia i inne aspekty ważne przy odbiorze treści wideo stoją tu na naprawdę wysokim poziomie.
Także dźwięki w Ariesie 70 brzmią bardzo dobrze zarówno "na słuchawkach" jak i korzystając z głośnika. Nie jestem jakimś wielkim melomanem ale nie zauważyłem jakiegoś "charczenia" czy "trzasków" nawet na wysokim poziomie głośności. Słuchanie muzyki czy dźwięków z filmów jest bardzo komfortowe. Poziom głośności także zarówno "na słuchawkach" jak i głośnika jest odpowiednio dobrany.
Urządzenie ładuje się przez złącze USB więc odpada potrzeba noszenia dedykowanej ładowarki.
Niezłą choć nie kluczową funkcją jest możliwość zamiany Ariesa w zapasowy telefon. Pisanie SMS-ów jest całkiem wygodne a dźwięk podczas rozmowy czysty (choć mógłby być nieco głośniejszy podczas użycia funkcji głośnomówiącej).
Co do  GPS-a to niestety nie miałem okazji zbyt długo testować tej funkcji. Mogę jednak stwierdzić, że urządzenie sprawnie (i poprawnie) wyznacza trasę. W drodze zdarza mu się zgubić sygnał (na szczęście bardzo rzadko) co jest jednak przypadłością wielu urządzeń wyposażonych w odbiornik GPS ale w ogólnym rozrachunku i ta funkcja sprawdza się w tym tablecie (funkcję GPS testowałem na mapach google i naviexpercie)
W końcu dochodzimy do tematu długości czasu pracy na baterii. Producent deklaruje 5 godzin pracy bez przerwy. Przyznam, że nie mogłem przeprowadzić mojego ulubionego testu, który zweryfikowałby te deklaracje. Dwukrotnie jednak przeprowadziłem testy falowe w cyklu praca-czuwanie uzyskując następujące wyniki:
test 1 - 1:25 h czytania (jasność ekranu 50%), 1:25 h internet (cykl mieszany poczta, youtube, przeglądarka, facebook), 0:40 h rozmów telefonicznych i kilka sms-ów łączna aktywność lekko ponad 3:30 h  + 4 dni i 6 godzin czuwania (tablet nie był wyłączany). W momencie ładowania urządzenie miało jeszcze 7% baterii.
test 2 - 2:00 h czytania (jasność ekranu około 75%), 0:30 h oglądanie wideo z sieci, 0:30 h gier łączna aktywność lekko ponad 3:00 h + 3 dni 3 godziny czuwania (tablet nie był wyłączany)  W momencie ładowania urządzenia miało jeszcze 15% baterii.
Biorąc pod uwagę powyższe wyniki stwierdzam, że deklarowane 5 godzin pracy urządzenie powinno osiągnąć bez problemu a przypuszczam, że wytrzyma znacznie dłużej (o ile - zależy od rodzaju aktywności, łączenia z internetem itp.). Pokazuje to, że Aries 70 nie jest uzależniony od ciągłego podładowywania
Sporą zaletą urządzenia jest to, że posiada dołączone dopasowane i bardzo użyteczne etui, które poza ochroną tabletu oferuje także możliwość postawienia urządzenia w pozycji poziomej. Etui dobrze spasowane, wszystkie złącza bez problemu dostępne. Naprawdę wartościowa sprawa.
Czy zatem to urządzenie idealne? Nie ma tak dobrze.
Poza wspomnianą już zbyt dużą (jak dla mnie) ilością preinstalowanych aplikacji o dyskusyjnej użyteczności minusem urządzenia są także "średnio wygodny" sposób wkładania i wyjmowania karty SIM (trzeba mieć bardzo długie paznokcie lub wspierać się jakąś "szpatułką"). Trzeci minus to brak złącza HDMI (a szkoda). Czwarty to słabiutkie aparaty (w zasadzie mało użyteczne).
Poza pierwszym minusem pozostałe są niewielkie i mają równie niewielki wpływ na końcową ocenę.
Więcej "grzechów" mimo dość długiego użytkowania tabletu nie odkryłem.
To wyborne urządzenie zarówno do zabawy jak i do pracy. Do zastosowań czytelniczych nadaje się świetnie a wyszukiwanie poważniejszych minusów zakrawa na zwykłe "czepialstwo".
Polecam więc go gorąco. To świetny tablet z ogromnymi możliwościami za bardzo rozsądną cenę.
Po 2-tygodniowym okresie testów mogę z czystym sumieniem wystawić ocenę 9/10

Zalety:
- aluminiowa obudowa
- doskonały ekran
- poręczność
- moc podzespołów
- wyborny modem 3g i stabilne Wi-Fi
- moduł GPS
- stabilność i szybkość pracy
- bardzo dobra jakość obrazu i dźwięku
- wydajna bateria
- użyteczne etui w zestawie
- możliwości telefonu - rozmowy, sms-y (jak dla mnie niewielki, drugorzędny plusik)

 Wady:
- zbyt wiele preinstalowanych aplikacji o znikomej przydatności
- mało wygodny dostęp do złącza karty SIM
- brak HDMI
- słabe aparaty

Urządzenie do testów otrzymałem dzięki uprzejmości jego producenta firmy GOCLEVER Sp. z.o.o. http://www.goclever.pl/pl/ za co serdecznie dziękuję.

Zdjęcia użyte w recenzji otrzymałem dzięki uprzejmości ich właściciela firmy GOCLEVER Sp. z.o.o. http://www.goclever.pl/pl/ za co serdecznie dziękuję.

wtorek, 7 stycznia 2014

Księgolowa kinomania - Hobbit. Pustkowie Smauga

Witajcie,
dziś chciałbym podzielić się z Wami wrażeniami po obejrzeniu najnowszego filmu Petera Jacksona "Hobbit. Pustkowie Smauga" będącego drugą częścią trylogii jaką uczynił z opowieści o wyprawie krasnoludów i hobbita ów reżyser.
Jeśli szukacie wiernej ekranizacji pozycji Tolkiena to podobnie jak pierwsza część i ta nie przypadnie Wam do gustu. W "Pustkowiu..." Peter Jackson "popłynął" jeszcze bardziej niż przy części poprzedniej czego ukoronowaniem jest wątek "romantyczny".
Jeśli natomiast nie jesteście tolkienowskimi purystami, szukacie naprawdę dobrego i wciągającego kina fantasy, lub jesteście w stanie przymknąć oczy na powyżej wspomniane "odpływy" reżysera to film ten jest jak najbardziej dla Was.
A co w nim znajdziemy? Niesamowite (moim zdaniem lepsze niż w "Niezwykłej podróży") efekty specjalne, niezłą wciągającą opowieść, dużo szybkiej i trzymającej w napięciu akcji, fantastyczne kreacje aktorskie, piękne krajobrazy, trochę humoru i rewelacyjne ujęcia Ereboru oraz krainy elfów w Mrocznej Puszczy aha no i świetnego smoka Smauga ( nie to co ten żałosny ślimak rodem z ekranizacji "Wiedźmina").
Film oglądało mi się naprawdę bardzo dobrze i wydaje mi się, że był lepszy i bardziej interesujący od poprzedniej części (poza muzyką, która w części pierwszej podobała mi się bardziej).
Polecam Wam zatem ten obraz z czystym sumieniem i muszę się przyznać, że strasznie ciężko będzie mi doczekać się ostatniej części Hobbita.
Ocena Księgola: 9,5/10
PS: Jeśli macie możliwość obejrzyjcie "Pustkowie..." w 3D najlepiej tym lepszym 3D hfr. Naprawdę warto :)

sobota, 4 stycznia 2014

Zapowiedzi - Wyborny styczeń

Witajcie,
dziś mam dla Was sowitą garść zapowiedzi na początek roku a konkretnie na styczeń.
Jest tego sporo i stanowi zróżnicowany zbiór tytułów, co pokazuje, że początek roku na naszym rynku wydawniczym zapowiada się bardzo owocnie.

Zaczynamy od książki "To ja, Malala" Christiny Lamb i Malali Yousafzai opowiadająca historię drugiej z autorek  czyli Malali pakistańskiej nastolatki walczącej o prawa kobiet i dostęp dla nich do edukacji. Jej działania są na tyle "głośne" i skuteczne, że w 2012 roku talibowie przeprowadzili na nią zamach (dziewczyna została postrzelona w głowę), który jednak nie okazał się skuteczny. Malala nadal walczy a za swe działania została doceniona zostając najmłodszą "nominowaną" do pokojowej Nagrody Nobla (która nawiasem mówiąc należy się jej bardziej niż niektórym osobom, które ją otrzymały). Szykuje się książka będąca obrazem fascynującej młodej dziewczyny, która w walce o swe prawa i ideały nie daje się zastraszyć i nadal podąża wyznaczoną przez siebie drogą. Premiera już 14 stycznia.





15 stycznia na pólkach księgarń pojawi się trzeci tom trylogii hiszpańskiego pisarza Manela Loureiro "Apokalipsa Z" o podtytule "Gniew sprawiedliwych". Bohaterowie trafiają nad Zatokę Meksykańską do utopijnego miasta rządzonego przez łaskawego acz tajemniczego kaznodzieję. Odkrywają jednak, że "nie wszystko złoto, co się świeci" i nawet takie miejsca skrywają swe mroczne tajemnice.
Szykuje się kolejna dawka mocnych przeżyć, wartkiej akcji z zombie w tle ale też psychologicznych gier między postaciami i pogłębionej ich kreacji. Innymi słowy hiszpańska zombieapokalipsa w pełnej krasie.







Także 15 stycznia będziemy mogli zapoznać się z szokującą historią Lindy Lovelace legendarnej aktorki porno znanej z filmu "Głębokie gardło" przedstawioną w książce "Niewolnica pornobiznesu" autorstwa samej aktorki i Mikea McGradyego. To prawdziwy i przerażający obraz środowiska i ludzi kryjących się za branżą porno. To opowieść do czego gotowi posunąć się ludzie by zdobyć bogactwo i jak trudno wyzwolić się z pod ich "opieki". Literatura faktu tylko dla czytelników dorosłych ale także ku przestrodze dla tych, którzy w drodze ku sukcesowi wybierają najłatwiejszą drogę.








Także 15 stycznia ukaże się książka "Maybelline" autorstwa Sharrie Williams i Bettie Youngs będąca opowieścią o czterech pokoleniach rodziny Williamsów twórców imperium kosmetycznego Maybelline. Dziedziczka rodu Sharrie opowiada w niej historię swych barwnych krewnych na tle burzliwych przemian XX wieku. Inspirująco i ciekawe nie tylko dla miłośniczek makijażu.











A jako, że 15 stycznia to dzień premiery wielu interesujących pozycji także i tego dnia ukaże się książka Boba Thomasa - "Walt Disney - Potęga marzeń" czyli biografia jednego z największych wizjonerów i marzycieli XX wieku. W tym przypadku chyba nic więcej dodawać nie trzeba.













Także 15 stycznia będziemy mogli zajrzeć za kulisy PRL-owskiego wywiadu dzięki wywiadowi-rzece autorstwa Michała Majewskiego i Pawła Reszki przeprowadzonego z Aleksandrem Makowskim legendą wywiadu polski ludowej spisanego w książce "Zawód szpieg". Dla wszystkich, którzy ciekawi są kulisów tajnych działań polskiego wywiadu tamtych czasów.












I znów 15 stycznia będzie miała premierę książka Sylwii Frołow zatytułowana "Dzierżyński. Miłość i rewolucja" będąca próbą odpowiedzi kim tak naprawdę był Feliks Dzierżyński, co sprawiło, że stał się "czerwonym katem" i jak zaszedł tak wysoko w bolszewickich szeregach. Książka oparta na wcześniej nieznanych dokumentach da szansę wejrzeć w głąb życiorysu Feliksa Dzierżyńskiego przerażającej postaci, która trwale zapisała się w historii XX wieku.










Niezmiennie 15 stycznia będziemy mogli poznać sekrety amerykańskich śledczych i ekspertów pracujących nad wieloma znanymi i przerażającymi zbrodniami w książce Richarda A. Grzybowskiego i Piotra Litki "Ślady zbrodni. Niezwykła historia Polaka, który został ekspertem od broni palnej policji San Francisco i Biura Śledczego ATF". To także historia polskiego emigranta, który dotarł na "szczyty" w hierarchii amerykańskich ekspertów od broni palnej. Przestępczy świat, ekstremalnie trudne śledztwa i skonfrontowana z nimi potęga wiedzy i umiejętności. Zapowiada się interesująca lektura.








Także 15 stycznia będziemy mogli poznać kontynuację historii stolnika Ligęzy ze znanej książki Jacka Piekary "Szubienicznik" w jego najnowszej pozycji "Szubienicznik. Falsum et verum". Czy stolnikowi uda się obronić przed ciążącymi nad nim ciężkimi zarzutami? A może okaże się, że jest winien? Tego i wiele więcej dowiemy się już w połowie stycznia. Powrót do czasów polski szlacheckiej w towarzystwie Jacka Piekary brzmi zachęcająco.











17 stycznia będziemy mieli okazję zanurzyć się w świat chaotycznych demonów, których zadaniem jest ratowania świata przed nudą i ich opiekuna Nathaniela - Nata. Czy opiekun ochroni demony z Seattle przed Demonożercą? Tego dowiemy się z niewątpliwie dowcipnej i miejmy nadzieję, że nie nudnej książki Roycea Buckinghama "Pożeracz Demonów". Zapowiada się dowcipna i demoniczna opowieść, że aż "palce lizać".











Za to 20 stycznia na półkach księgarskich pojawi się "Ochotnik" Stanisława Bohdanowicza będący historią polskiej V Dywizji Syberyjskiej z perspektywy zwykłego jej żołnierza. To opowieść o żołnierzach ją tworzących a także czasach bolszewickiej zawieruchy w Rosji, czasach, w których przyszło działać tej interesującej i mało znanej większości czytelników polskiej jednostce.











22 stycznia zapoznamy się ze "Złodziejką książek" Markusa Zusaka. To opowieść o niebywałej miłości do słowa pisanego na tle burzliwych lat 30 i 40 XX wieku. Opowieść ta otrzymała liczne nagrody literackie a także została zekranizowana. Wydaje się, że tego tytułu nie można pominąć.













23 stycznia wybierzemy się do średniowiecznej Andaluzji i imperium arabskiej dynastii Almohadów wraz z Sarą Awenzoar bohaterką książki Francisco Gallardo "Ta ostatnia noc". Wraz z nią poznamy ten nieistniejący już świat, spotkamy Awerroesa i wybierzemy się do egzotycznego Marrakeszu a także poznamy tajemnice jakie skrywa harem kalifa. Ta egzotyczna opowieść osnuta wokół historycznej postaci Sary Awenzoar XII-wiecznej lekarki ukaże nam świat "światłych" Arabów, którzy przepych mieszali z niewyobrażalnym rozwojem technicznym oraz naukowym i którzy zniknęli "przemieleni trybami historii" i rękami swych bardziej radykalnych współwyznawców. Szykuje się opowieść (i wyprawa), której nie można się oprzeć.







Na zamknięcie "smakowitego" stycznia pozycja, która ukaże się 30 dnia tego miesiąca. "Kapłan Diabła" Richarda Dawkinsa to zbiór jego najlepszych esejów dotyczących wielu zróżnicowanych zagadnień takich jak: pseudonauka, memetyka, determinizm, terroryzm, religia i wielu innych. Dawkins to niewątpliwie postać tyle kontrowersyjna co nietuzinkowa. Wybitny intelektualista i myśliciel naszych czasów jest osobą, którą można kochać lub nienawidzić ale nigdy ignorować. Szykuje się wyśmienita uczta dla czytelniczych umysłów.









Jak widzicie styczeń zapowiada się wybitnie zarówno pod względem ilości ciekawych pozycji, ich zróżnicowania tematycznego jak i ich jakości. Ciekawe czy macie już wśród wybranych przeze mnie pozycji już jakieś swoje typy? Ja szczególnie nastawiam się na eseje Dawkinsa (uwielbiam jego retorykę, choć często nie zgadzam z jego poglądami), "Tą ostatnią noc" (ten klimat ujmuje me "czytelnicze" serce),  "Złodziejkę książek" (wygląda niezwykle frapująco), "Niewolnicę pornobiznesu" (mocna i mówiąca prawdę historia o "mrocznych zakamarkach" ludzkiej duszy i ciemnych stronach życia pełnego bogactw i blichtru) i oczywiście trzeci tom "Apokalipsy Z". W każdym razie mam nadzieję, że i Wy znajdziecie wśród powyższych propozycji książkę dla siebie.





środa, 1 stycznia 2014

Polemicznie noworocznie czyli czy "koszula bliższa ciału"?

Witajcie,
zauważyłem, że wraz z końcem roku i początkiem następnego wielu ludzi robi wszelakie rachunki z tego co się wydarzyło i podejmuje zobowiązania na rok kolejny.
Ja tego nie robię (z różnych powodów) a zamiast tego chciałbym Wam dziś zaproponować tekst, który być może wsadzi nieco "kij w mrowisko" w dyskusji (jeśli takowa istnieje) na temat działań społecznych w promowaniu czytelnictwa i pomocy bibliotekom oraz działań pomocowych skierowanym ku Polonii zamieszkującej na wschód od naszego kraju.
Do przemyśleń sprowokowała mnie informacja o akcji " Z książką na wschód" mająca na celu zachęcenie nas do przekazywania nowych książek, które zostaną przekazane potem Polakom mieszkającym na Ukrainie i Białorusi. Akcję prowadzą Fundacja Energia dla Europy założona przez Pawła Kowala i nowo powstała partia Polska Razem.
Wszystko wygląda całkiem fajnie, akcja ma interesujących patronów medialnych i jest prowadzona oraz rozwijana przy współudziale dużych sieci dystrybucyjnych.
I wszystko byłoby pięknie... gdyby informacja o tej akcji nie wzbudziła we mnie pewnego zastanowienia. Czy biorąc pod uwagę fatalne wyniki czytelnictwa (badania prowadzone przez Bibliotekę Narodową) w naszym kraju, niewielkie stosunkowo pieniądze idące na zakup książek do rodzimych bibliotek i często katastrofalną sytuację jeśli chodzi o zbiory występującą w wielu z nich nie lepiej przeznaczyć wszystkie (lub większość) sił (w tym i akcji społecznych) by poprawić stan księgozbiorów w bibliotekach w Polsce (i stan czytelnictwa w kraju) a dopiero wówczas gdy się to uda świadczyć pomoc poza jego granicami? Czy nie jest tak, że "koszula bliższa ciału"?
Od razu mówię, że nie jestem "statutowo" przeciwny tej akcji. W czasie studiów podczas jednego z objazdów naukowych razem z kolegami i koleżankami z roku zawieźliśmy ufundowane przez nas książki do Polaków na Litwie więc trudno zarzucić mi "antypolonijność".
Zastanawia mnie jedynie czy przekazując książki (jeszcze z góry określone, że nowe, czyli po jednym przeczytaniu odpadają? ;) ) na wschód nie odwracam się od "lokalnej" biblioteki cierpiącej na niedobór ilościowy lub jakościowy tytułów? Czy idąc w tym kierunku nie odwracam się do społeczności lokalnej, która korzysta z tej biblioteki? Bo skoro stać mnie by kupić książkę dla Polonii na wschodzie czemu nie pomogę czytelnikom tu na miejscu np. sąsiadowi?
Chyba nie muszę Was przekonywać, że w Polsce jest masa bibliotek, które z pewnością przyjmą w darze nie tylko nowości ale także starsze używane książki w dobrym stanie. Wiele jest bibliotek wiejskich, gminnych, osiedlowych czy szkolnych, które mają braki zarówno w księgozbiorach jak i środkach na nie przeznaczanych. Równie nieciekawie (a może nawet gorzej) wygląda to w bibliotekach szpitalnych (czy np. na oddziałach dziecięcych). Może w większych miastach wygląda to nieco lepiej (choć nie jest to reguła) ale w ośrodkach nieco bardziej oddalonych może być już naprawdę słabo.
By nie być gołosłownym. W poprzednim roku widziałem na jednym ze szpitalnych oddziałów dziecięcych w jednym z dawnych miast wojewódzkich jak wygląda podręczna "biblioteka oddziałowa". Był to niewielki stosik sczytanych dokumentnie komiksów i starych książeczek (często bez okładki) przyniesionych i pozostawionych zapewne przez rodziny pacjentów lub personel. Na oddziele leżało wówczas dużo dzieci w różnym wieku. Nastolatki mogły próbować zorganizować sobie książki z innych źródeł ale dla maluchów i ich rodziców, którzy się nimi opiekowali lepiej wyposażony zbiorek książeczek dla dzieci czy kolorowanek byłby z pewnością pomocny i umożliwiłby lepszą organizację czasu.
To tylko jeden ze znanych mi przykładów tego jak wiele bibliotek tu w Polsce potrzebuje naszego wsparcia.
Można powiedzieć: Ok ale w Polsce są budżety i programy na zakupy książek a za granicą nie. Odpowiem: Jasne tyle, że wsparcie Państwa zawsze jest ograniczone (to w pełni zrozumiałe) i nie zawsze trafi do wszystkich potrzebujących. Może gdyby wesprzeć je akcjami społecznymi wówczas doszlibyśmy do takiego poziomu, że mając niezłą (bo o idealnej sytuacji możemy pomarzyć) sytuację w kraju moglibyśmy "spokojnie" pomóc naszym rodakom na wschodzie.
Moim zdaniem tak właśnie powinno być. Dziś tu, dopiero jutro tam w myśl powiedzenia "koszula bliższa ciału". I w tym miejscu wyłamię się z tego co napisałem na początku i wyjawię Wam jedno moje postanowienie noworoczne. Od pewnego czasu staram się przekazywać część z moich książek (a jako miłośnik książek dbam o każdą), które już przeczytałem do mojej lokalnej biblioteki. Nie robiłem tego jednak tego zbyt często ot tak od czasu do czasu po parę sztuk. W 2014 chciałbym to robić częściej i może rozszerzyć zakres placówek, którym przekazywałbym pozycje (np. o bibliotekę dla dzieci lub szpitalną). I do tego samego namawiam Was. Bez medialnych patronów, bez sieci dystrybucyjnych, bez internetowych akcji itp. Każdy z nas ma na półkach książki, do których już nie wróci (ja mam tak z wieloma tytułami) ale trzyma je "od tak" (nie z powodów sentymentalnych, powrotu do nich czy ich niezbędności itd.). Wiele z tych książek jest stosunkowo nowa i właściwie bez oznak zużycia. Może warto byłoby skontaktować się z lokalną biblioteką i zaproponować dar? Może warto wesprzeć lokalną społeczność czytelniczą?
Jeśli stać Was by kupić nową książkę z myślą o akcji społecznej może spytajcie najpierw lokalnych bibliotekarzy czy by jej nie przyjęli?
I na koniec żeby nie było, że deprecjonuję zupełnie słuszną akcję sam nic nie robiąc czyli krótko mówiąc bawię się w "internetowego trolla" powiem tak jeśli jesteście na tyle zamożni by kupić trzy książki (dla siebie, dla lokalnej biblioteki, i dla akcji typu "Z książką na wschód") to z czystym sercem już dziś wesprzyjcie tą czy inną podobną działalność. Jeśli jednak zamożni nie jesteście (ja w każdym razie nie jestem) to postawcie sobie pytanie, o którym dość obszernie się powyżej rozpisałem.
Ja stawiam na działanie lokalne (czy to na obszarze gminy, wspólnoty czy państwa) a dopiero potem działania zewnętrzne. I myślę, że robię dobrze ponieważ jeśli nie zadbam o to co "mam pod nosem" na rzecz szczytnych idei jak będę mógł spojrzeć sobie w oczy jako członek lokalnej społeczności i świadomy obywatel?