sobota, 16 lutego 2013

Jestem legendą - Richard Matheson vs ekranizacja

Witajcie,
dziś chciałbym przedstawić wam książkę Richarda Mathesona zatytułowaną "Jestem legendą" opowiadającą historię Roberta Nevilla genialnego wirusologa żyjącego w ruinach Nowego Jorku i poszukującego lekarstwa na tajemniczego wirusa, który przekształcił ludzkość w hordy krwiożerczych potworów. Otoczony przez "zarażonych" stara się przetrwać i odnaleźć lek - szansę dla ludzkości mimo, że upływający czas działa na jego niekorzyść. Siłą tej wydawałoby się wtórnej fabuły jest to, że... to ona jest jednym z pierwowzorów dla setek innych opowieści. Książka powstała w latach 50 XX wieku i opowiedziane w niej wydarzenia dzieją się w roku 1976. To własnie Matheson stworzył i wykorzystał schemat tak chętnie później powielony nie tylko w książkach ale także filmach, serialach czy grach.
Do zalet tej pozycji dochodzi także pewna niejednoznacznośc postaci bohatera. Nam wydaje się on ostatnim zbawcą od, którego zależy los ludzkości. Patrząc jednak z punktu widzenia "nowej społeczności" istot w jakie pod wpływem wirusa zmienili sie ludzie jest on zagrożeniem ale też ewenementem, rodzajem eksponatu i ...Legendą.
To wszystko w połączeniu z naprawdę dobrym warsztatem i techniką oraz zgrabnymi i sugestywnymi opisami tworzy pozycję, po którą warto sięgnąć choćby ze wzgledu na ciekawe i niebanalne zakończenie.
Ekranizacja książki "Jestem Legendą" przypadła na rok 2007. Główną rolę zagrał znany aktor Will Smith.
W przypadku tej ekranizacji widać jednak jak słaba jest ona w porówaniu do literackiego odpowiednika. Niezłe efekty specjalne czy starania Smitha nie ukryją "płycizn" i niekorzystnych zmian fabularnych w odniesieniu do oryginału. Film nalezy do typowych przedstawicieli "obejrzeć raz i nie wracać". Bo i w sumie nie ma do czego. Ot typowy film akcji osadzony w postapokaliptycznej rzeczywistosci z potworami w tle.
Biorąc pod uwagę powyższe wady i zalety oceniam literacki pierwowzór na 8/10 natomiast ekranizacji przyznaję notę 5/10.

4 komentarze:

  1. Znasz jakieś godne uwagi książki fantasy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantasy to dość pojemne pojęcie. Interesują Cię pozycje klasycznego fantasy tzn. magia, smoki itp.? Czy może jakieś jej podgrupy literatura postapokaliptyczna (vide Jestem Legendą), steampunk (połączenie magii z techniką - najczęściej epoki maszyn parowych), cyberpunk (wysoko stechnicyzowany świat przyszłości zazwyczaj bez koncepcji podróży międzygwiezdnych by nie wkraczać w tematy science-fiction)itd.? Pozycje nowsze czy coś z klasyki gatunku?
    Z klasycznych pozycji fantasy niewątpliwie polecam Andre Norton "Świat czarownic" i kolejne (niesamowicie rozbudowany i wciągający cykl). Wysoko oceniłbym też cykl "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin rozpoczęty kilkoma opowiadaniami a następnie książką "Czarnoksiężnik z Archipelagu" (jeden z moich ulubionych cykli.
    Jeśli wolisz fantasy z potężnymi niezwyciężonymi herosami (choć słyszałem opinie, których nie podzielam, że to proza męskiego szowinizmu) to zachęcam do lektury opowieści o Conanie - Roberta E. Howarda i jego kontynuatorów bądź też według mnie świetnego cyklu o nieśmiertelnym skazanym na wieczną wędrówkę Kane-ie Karla Edwarda Wagnera (przełamującego tezę, że bohater tego typu opowieści może być archetypicznie albo magiem albo wojownikiem). To oczywiście tylko kilka (bardziej klasycznych przykładów)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps. Jeśli chodzi o fantasy + doskonały humor to zdecydowanie cykl "Świata Dysku" Terryego Pratchetta.
    Dark fantasy - to z kolei domena Glena Cooka i "Czarnej kompanii" (wraz z kontynuacjami

    OdpowiedzUsuń
  4. "Jestem legendą" to przykład książki, która znakomicie znosi próbę czasu (od jej wydania minęło prawie sześćdziesiąt lat!). Poleciłbym wszystkim zainteresowanych fantastyką, nie tylko horrorem. A filmu z iście hollywodzkim zakończeniem(oczywiście zupełnie innym niż książkowe)lepiej nie oglądać...

    OdpowiedzUsuń