niedziela, 20 lipca 2014

Wpis kulinarno-polityczny z niewielkim dodatkiem...

Witajcie,
dzisiejszy wpis zupełnie nie dotyczy książek, komiksów, prasy ani innych "literackich" tematów. Będzie trochę politycznie, trochę kulinarnie a trochę publicystycznie. Myślicie o co chodzi, jaki ma to wszystko związek? Otóż ma ale o tym za chwilę.
Do napisania poniższych słów "zainspirowały" mnie wydarzenia, którymi "żyją" ostatnio media czyli taśmami nagranymi i opublikowanymi przez Wprost ale nie tylko. Jako drugą inspirację wymieniłbym pewną znaną blogerkę (lub lepiej powiedzieć niewielką ich grupkę), która pisząc o modzie lubi "urozmaicić" swojego bloga przepisami na wymyślne, zdrowe i mało kaloryczne dania (przygotowywane często ze składników, których zwykły człowiek nie kupi ze względu na ich cenę, lub nie zrobi proponowanych dań ze względu na czasochłonność ale o tym także za chwilę).
Nagrania polityków nie zainspirowały mnie do słów oburzenia czy gniewu, na treść czy formę ich rozmów (bo tym kipi internet już od dawna i nie ma sensu powtarzać się po raz kolejny choć sprawa jest istotnie delikatnie rzecz ujmując bulwersująca). Mnie bardziej zainspirowały pyszności, które to nagrani dyskutanci jedli (jak choćby przysłowiowe już niemal ośmiorniczki) i napoje przez nich popijane oraz skonfrontowanie ich z niemałymi rachunkami, które pokrywano z pieniędzy budżetowych (czyli tych z płaconych przez nas podatków). Przyznam, że lubię owoce morza a ośmiornic nie próbowałem (chętnie bym to zrobił) jednak fundowanie sobie takich wystawności ze służbowych kart (nie mówię już z budżetu państwa ale nawet firmy prywatnej) uważam za arogancję, tym większą w omawianym przypadku, że w naszym pięknym, zielono-wyspnym (tak wiem nie ma takiego słowa ale niech żyje kreatywność) kraju całkiem duża grupa dzieci chodzi np. głodna i pieniążki budżetowe przydałyby się na ich dożywianie (kto je i pije za swoje temu niech idzie na zdrowie) ale także ubranie, wyposażenie do szkoły itd.
I tak powoli dochodzimy do sedna tego wpisu, elegancko-aroganckie wystawne posiłki naszych "elit" fundowane z budżetu państwa i wymyślne danka znanej blogerki zainspirowały mnie do stworzenia własnej propozycji dania, dzięki, której każdy będzie mógł poczuć się we własnym domu jak "u Sowy" (bez podsłuchów oczywiście) lub na elegenckim raucie w towarzystwie znanych medialnie ludzi.
Do przygotowania dania nazwanego przeze mnie roboczo "Ośmiorniczki po polsku z delikatnymi ziemniaczkami" potrzebne będą (porcja dla dwóch dorosłych osób): 2 kg ziemniaków (najlepiej młodych), zioła lub przyprawa do ziemniaków (wedle gustu), sól, pieprz, ogórki kiszone oraz  pomidor, cebula (nie zejdzie nawet połowa) a także tłuszcz (może być olej, oliwa ja polecałbym jednak klarowane masło droższe ale znacznie lepsze smakowo)
Nie lękajcie się zatem, że zapłacicie rachunek jak w eleganckiej restauracji. Ziemniaki to koszt 3 zł (i jeszcze parę sztuk zostanie), ogórki 5 zł za kubełek 0,5 kg (zużyjecie góra połowę), pomidorek powiedzmy 1 zł lub 1,5 zł (w praktyce mniej ale co tam zawyżę nieco cenę), cebula to grosze a zuzycie do tego dania jest znikome, do tego zioła, sól i pieprz, których zużyjecie stosunkowo niewiele i według gustu oraz tłuszcz (zużyjecie go bardzo mało i starczy jeszcze na inne dania więc nawet jesli wybierzecie opcję "super deluxe" z masłem klarowanym koszt na posiłek będzie niewielki). Jak widzicie to danie nie odchudzi znacząco waszego portfela.
Tak oto zamknąwszy temat rachunku za to danie przystąpmy do przygotowania posiłku.
Ziemniaki myjemy i obieramy. Kroimy na cienkie plastry lub półplastry (lepiej się będą smażyć) i wrzucamy na patalnię, na której już mamy wsześniej przygotowany tłuszcz. Smażymy na niewielkim ogniu wedle uznania (jeden woli mniej inny bardziej wysmażone) mieszając co czas jakiś. W czasie gdy nasze ziemniaki smażą się w najlepsze myjemy i obieramy pomidora. Kroimy na małe kawałki, dodajemy sól, pieprz i pokrojoną w kostkę cebulkę. Na przygotowane wcześniej talerze wykładamy pomidory tak by stworzyły kopczyk lub kulkę (będzie to tułów naszych ośmiorniczek). Ogórki kroimy wzdłuż i rozkładamy na około pomidora tak by stworzyć ramiona ośmiornicy. Bliżej końca smażenia posypujemy ziemniaki przyprawami, solą i pieprzem wedle uznania (ja lubię sporo pieprzu) i wykładamy obok wcześniej przygotowanych "ośmiorniczek".
Po wyłożeniu wszystkiego na talerze wygląda to mniej więcej tak:


Ilość składników można oczywiście modyfikować w zależności od ilości osób, apetytu oraz możliwości finansowych. Także osoby z zacięciem artystycznym w kuchni (ja do takich nie specjalnie należę) mogą do niego dodać jeszcze jakieś ozdobniki Na talerzu jest ładnie, kolorowo, smacznie, zdrowo (można smażyć także na oliwie), tanio i można się tym całkiem nieźle najeść. Przygotowanie tegoż dania zabrało mi 30-40 minut (od wzięcia ziemniaków do mycia) ale zapewne można je przygotować jeszcze szybciej, więc nadaje się ono do zrobienia nawet wtedy gdy zmęczeni przychodzicie po pracy do domu lub macie mało czasu na gotowanie.
W ten oto sposób stworzyłem owo "wykwintne" danie będące moją odpowiedzią na przepłacone (z budżetu państwa) ośmiorniczki czy wydumane dania fit. Danie to polecam wszystkim Wam ale także  "elitom" politycznym i mediowym naszego wspaniale rozwijającego się kraju (, że zacytuję The Economist "Druga epoka Jagiellonów") jako "odtrutkę" po "nagraniowych" ośmiorniczkach i daniach-wydumkach.
Smacznego Rodacy :)

2 komentarze:

  1. Brakuje jeszcze kawioru...
    "Polski kawior" = kaszanka ;)

    OdpowiedzUsuń