niedziela, 26 stycznia 2014

Oblężenie - Rhiannon Frater

Witajcie,
dziś chciałbym przedstawić Wam ostatni tom trylogii "Zmierzch Świata Żywych" autorstwa teksańskiej pisarki Rhiannon Frater zatytułowany "Oblężenie". Recenzję dwóch wcześniejszych tomów znajdziecie tu
Jest to kontynuacja historii Katie i Jenni, które los połączył w "chwili" upadku cywilizacji spowodowanego przez inwazję zombie a także ich bliskich i przyjaciół.
Kobiety znalazły spokój, miłość i rodzinę w "forcie" utworzonym przez ocalałych z zombie apokalipsy. Fort oparł się wielu zagrożeniom lecz kolejne nadchodzą i niebawem zagrożą wszystkim mieszkańcom azylu.
Po raz kolejny pisarka wskazuje w swej opowieści, że nie tworzy typowej książki o zombie. Istoty te u Frater są symbolem realnego ale nie jedynego zagrożenia jakie czycha na ocalałych z "końca świata". Sporo miejsca poświęca autorkom obserwacji psychologii postaci zarówno pierwszo jak i drugoplanowych. W trudnej często śmiertelnie niebezpiecznej sytuacji człowiek może stać się zagrożeniem nie mniejszym niż horda zombie (ale też podporą). Ten głęboki rys psychologiczny postaci, ich mnogość, zróżnicowanie i wzajemne interakcje to rewelacyjne założenie znacznie pogłębiające wymowę opowieści..
Co ciekawe "zombie apokalipsa" u Frater to nie tylko śmierć i zniszczenie (choć śmiertelność bohaterów w jej trylogii jest niezwyhkle wysoka co buduje poczucie realizmu sytuacji) ale jest tu także chwila "oddechu", jest miłość, przyjaźń a nawet nowe życie.
Sprawia to, że mimio szybkiej dynamicznej akcji i ciężkiego często dramatycznego klimatu czytelnik nie czuje się przytłoczony lekturą.
Autorka przekazuje także czytelnikowi głęboką nieufność w stosunku do działań rządu centralnego w wypadku kryzysu (co być może związane jest z dużym poczuciem niezależności mieszkańców Teksasu) i przestrzega, że lepsza jest grupa przyjaciół, wybróbowanych i wiernych niż gładkie słowa i charyzmatyczni przywódcy (z czym akurat w pełni się zgadzam).
"Oblężenie" to także wątek metafizyczny. Nie jestem zwolennikiem tego typu "implementacji" w tematykę postapokalipsy ale w tym przypadku metafizyka tak umiejętnie została wpleciona w opowieśc i powiązana z psychologią bohaterów, że nie powoduje dysonansu z resztą opowieści a wręcz można powiedzieć, że ją wzbogaca (no może poza wątkiem "cudownego" wyleczenia jednej z bohaterek co było mim zdaniem zbyt dużym uproszczeniem fabularnym).
Jak widzicie ostatni tom trylogii "Zmierzch Świata Żywych" przynosi nam wiele interesujących elementów połączonych dynamiczną, trzymającą w napięciu fabułą i szybką akcją.
Element nadzei i odrodzenia także pozytwnie wpływa na opowieść.
To wszystko powoduje, że ostatni tom tej opowieści jest najlepszy z całej trylogii.
Fabularnie wyśmienity i uzupełniony wieloma elementami tworzy godne zamknięcie tej nadzwyczaj udanej historii. Chciałbym by więcej tak dobrych historii trafiało na polski rynek wydawniczy.
Polecam gorąco nawet jeśli zupełnie nie lubisz opowieści tego typu. To głęboka opowieść o ludziach, ich motywacjach i działaniach oraz sile jaką potrafią "czerpać" z drugiego człowieka.
Ocena Księgola 9,5/10

2 komentarze:

  1. Śledzę tę trylogię od dłuższego czasu i myślę, że ocena 9,5 to trochę za dużo... oczywiście to twoja ocena ale za błędną metafizykę która czasem jest po prostu śmieszna nie mogę dać więcej niż 8,0! Sama historia Katie i Jenni jest niesamowita i potrafi wywołać wiele emocji to niestety dużo traci poprzez dłuższe rozwinięcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nieszczęsna metafizyka w tym przypadku jest "strawnie" wytłumaczona (poza jednym wspomnianym wątkiem) i nie przeszkadza w odbiorze wyśmienitej całości. Dlatego tak wysoka ocena z mojej strony.
      Pozdrawiam

      Usuń