sobota, 2 listopada 2013

Piąta fala - Rick Yancey

Witajcie,
dziś chciałem opowiedzieć Wam o nowej książce zatytułowanej "Piąta fala" wpisującej się w popularny kanon literatury postapokaliptycznej dla młodzieży  (w tym przypadku nieco starszej wiekiem, ale to szczegół). "Piąta..." przedstawia wizję zagłady gatunku ludzkiego, która nadeszła z kosmosu pod postacią zaawansowanej technologicznie obcej cywilizacji. Obcy "zaserwowali" ludziom cztery fale: impuls elektromagnetyczny, zmiany w tektonice, zabójczy wirus a w końcu pojawienie się "wilków w owczej skórze". Tym sposobem wybili większość ludzkości a nielicznych ocalałych sprowadzili do roli wystraszonej i zmuszonej do ucieczki zwierzyny. I w tych okolicznościach poznajemy kilku głównych bohaterów, którymi są nastolatki. Okoliczności wymogą na nich decyzje i postępki jakich często nie podjęli by się dorośli a od ich postawy zależeć będzie ich życie i przetrwanie. Na pierwszy rzut oka całość prezentuje się całkiem nieźle. Interesujący koncept kilku bohaterów głównych, przekonująco przedstawiony świat po zagładzie, pomysł "fal apokalipsy" zsyłanych przez najeźdźców czy sprawne tempo akcji to zalety tej pozycji. Są jednak i wady i to wcale nie małe. Po pierwsze znów mamy do czynienia z nadzwyczaj domyślną, odważną i sprawną zgrają nastolatków. Dorośli idą na rzeź jak jagnięta gdy tymczasem małolaty swym sprytem i zajadłością gromią kosmitów wspomagając się przy tym pewną dozą szczęścia. Rozumiem, że "target" autora to nastolatki ale ten zabieg nie jest ani realistyczny, ani sensowny i pozostawia wrażenie niedopasowania do treści. Drugi problem to bohaterowie. Zabieg z ich ilością jest ciekawy ale niestety są "płascy", przewidywalni i w sumie nijacy a szkoda. W fabułę opowieści zostały wplecione wątki miłosne i o ile wątek "ludzki" daje radę o tyle milość rekin-ofiara jest absolutnie nieklimatyczny i sprawia wrażenie dodanego na siłę. Słabo wypada też koncepcja, że walcząc o przetrwanie dzieciaki nieco od niechcenia niweczą diaboliczne plany złych obcych i to plany szeroko zakrojone. Rozumiem próbę użycia "efektu motyla" ale to już lekka przesada. No i w końcu najbardziej subiektywna uwaga na nie. Mimo swojego uwielbienia dla gatunku literatury postapokaliptycznej nie trawię zupełnie apokalipsy związanej z obcą cywilizacją przedstawionej w tak ordynarnie prymitywny sposób jak zrobił to autor tej książki. Ot cywilizacja, która obserwowała nas od wieków i posiada możliwości wszczepienia jaźni obcego w człowieka nagle przybywa na swym wielkim latającym talerzu by przeprowadzić holokaust ludzkości. I marne próby autora by wyjaśnić przekonująco ten fenomen w fabule wcale temu nietrafionemu pomysłowi nie pomagają.
"Piąta fala" nie jest powieścią złą ale niewątpliwie nie wykorzystującą ogromnego potencjału jaki w niej tkwi. Świetne koncepcje są "zakrywane" infantylnymi a czasem wręcz bezsensownymi pomysłami czy bezbarwną kreacją bohaterów. Ciekawie stworzony postapokaliptyczny świat daje się pokonać licznym słabym i niedopracowanym dialogom i monologom burzącym nastrój postapokaliptycznej rzeczywistości.
W mojej ocenie jest to książka średnia. Nie pozbawiona dobrych pomysłów, które "dźwigają" jej ocenę ale też przytłoczoną licznymi słabościami. Podobno ma powstać film na podstawie tej powieści i jeśli przejmie jej słabości (co w kinie dość często spotykane) a nie wykorzysta mocnych stron powstanie "dzieło" znacznie gorsze niż średni literacki pierwowzór.
Ocena Księgola 5/10

3 komentarze:

  1. Niedawno było głosno o tej książce, ale ani przez chwilę mnie do niej nie ciągnęło. Uwielbiam wszelkie dystopie, postapo i inne tego typu wytwory, ale tylko i wyłącznie, gdy są dobrze dopracowane. Czytanie przeciętniaka z tej kategorii to istna katorga i teraz juz wiem, że nie wiele straciłam odpuszczając sobie piątą falę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Jako "fanatyk" klimatów postapo uwielbiam chwilę gdy sięgam po nowość książkową w tej tematyce. To świetne uczucie ale zostaje ono brutalnie "stłumione" gdy trafia się na książkę średnią albo nie daj Boże słabą. Po "Piątej..." niestety wrażenie przeciętniactwa nie ustępuje i mam nadzieję, że wysyp pozycji z tego gatunku skutecznie zlikwiduje "niesmak" po książce Ricka Yanceya.

      Usuń
  2. Moim zdaniem warto! Przeczytałem i jestem troszke zawiedziony tym zakończeniem ale całość ode mnie 6/10 i to pewne!(Gdyby nie koniec dałbym 8!)

    OdpowiedzUsuń