poniedziałek, 28 października 2013

Zatopione miasta - Paolo Baciagalupi

Witajcie,
dziś w zanadrzu mam dla Was klika słów odnośnie pozycji, która mogła obić się o wasze oczy i uszy dzięki poświęconej jej medialnej kampanii reklamowej z udziałem naszego mistrza olimpijskiego Tomasza Majewskiego. Co do tego typu zagrań marketingowych podchodzę dość ostrożnie i mimo mojej ogromnej sympatii dla Pana Tomasza nie do końca im dowierzam.
Tym ostrożniej sięgnąłem po "Zatopione miasta" obawiając się przerostu mocy reklamowych nad jakością literacką co stało się niestety w przypadku kilku pozycji, które miałem przyjemność (lub niekoniecznie) przedstawiać Wam w przeszłości.
Opowieść zaserwowana przez autora to postapokaliptyczna wizja Stanów Zjednoczonych wyniszczonych zmianami klimatycznymi, powodziami i niekończącymi się wojnami większych i mniejszych watażków, którzy zastąpili scentralizowaną władzę w wyniku... no właśnie nie do końca wiadomo dlaczego. W każdym razie w tym brutalnym, pełnym przemocy świecie żyje dwójka głównych bohaterów Mahlia i Mouse. Ich życie pełne niebezpieczeństw stanie się jeszcze bardziej ryzykowne gdy odnajdą Toola rannego genetycznie modyfikowanego żołnierza-uciekiniera i podejmą trudne życiowe decyzje.
Historia Toola, Mahlii i Mousa posłużyła autorowi do ukazania fascynującego świata "Zatopionych miast" rozrywanego konfliktami, zasiedlonego przez zróżnicowane ale tak samo zdeprawowane i brutalne ugrupowania i sekty, wypełniony dziwacznymi odmianami znanych nam wierzeń i posiadający ogromny potencjał. Dlaczego piszę o mocy uniwersum a nie o jakości opowieści? Otóż dlatego, że to uniwersum jest najmocniejszą stroną tej pozycji. Barwne, plastycznie przedstawione, ogromnie zróżnicowane pod wieloma względami, brutalne i pełne przemocy. Sama zaś historia to pewien standard i choć nieźle przedstawiony nie wykracza poza mocną średnią. Nieźle opisani ale przewidywalni bohaterowie, lekko drętwe dialogi, fabuła oparta na schemacie "akcji ratunkowej", dużo akcji i nieźle opisanych walk tworzy opowieść trzymającą się standardów ale daleką od doskonałości.
Czy mimo to warto sięgnąć po ten tytuł? Jestem zdania, że tak ze względu na wcześniej wspomniane interesująco i klimatycznie przedstawione uniwersum, które w założeniu mające być tłem dla opowieści stało się dla mnie kluczowym aktorem tej książki. Na samej historii także bardzo się nie zawiedziecie bo w sumie to dość solidna opowieść (nie oczekujcie jednak niesamowitych "wodotrysków" jakości).
Czy reklama jak zwykle zawyżyła ocenę jakościową? Odrobinę tak gdyż idąc jej tropem można było spodziewać się czegoś na nieco wyższym poziomie. Lektura tej książki nie będzie jednak nudą czy stratą czasu a jeśli zechcecie nieco wnikliwiej przyjrzeć się stworzonemu przez autora uniwersum może być całkiem niezła zabawą.
Ocena Księgola 7/10

3 komentarze:

  1. Twoja recenzja nie przekonała mnie do sięgnięcia po tą pozycję, a wręcz nieco odepchnęła od tego pomysłu. Ale cóż, każdy ma inny gust. ;]
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo istotnie ta książka nie spodoba się każdemu. Potęga uniwersum, dużo niezłych opisów walk i pojedynków tworzą opowieść, która nie wciągnie wszystkich potencjalnych czytelników. Tym niemniej uważam, że warto dać szansę temu tytułowi. Mimo pewnych niedoróbek i widocznych braków.

      Usuń
  2. A mnie jakoś te reklamy z Tomaszem Majewskim ominęły, nawet nie wiedziałem, że wziął udział w takiej kampanii. A książka... cóż, nie do końca moje gusta czytelnicze :)

    OdpowiedzUsuń