sobota, 10 listopada 2012

+18! Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James

Witajcie,
dzisiejsza recenzja skierowana jest do dorosłych czytelników dlatego została oznaczona w tytule +18.
Jeśli spełniasz kryteria wiekowe zapraszam do dalszej lektury chyba, że bulwersuje Cię już na wstępie książka, w której "stężenie" opisów aktów seksualnych występuje w ilości wysoce ponad przeciętnej.
Piszę ten wstęp ponieważ dziś chciałbym zająć się książką "Pięćdziesiąt twarzy Greya" autorstwa E.L. James. Jest to pozycja, która narobiła niemałego "szumu" medialnego na całym świecie i stała się jedną z najlepiej sprzedających się książek w bardzo wielu krajach.
Wspomniany "szum" dotyczył tematyki poruszonej przez autorkę a także wspomnianych już przeze mnie licznych i szczegółowo opisanych aktów seksualnych z licznymi elementami sadystycznymi.
Muszę przyznać, że wrzawa wokół tej pozycji zwróciła moją uwagę. Nim zasiadłem do lektury chcąc, nie chcąc przeczytałem sporo opinii o tym tytule zarówno w prasie jak i w internecie. Wiele recenzji stawiających na stronę literacką tytułu było by delikatnie to określić nieprzychylnych co tym bardziej wzmogło moje zainteresowanie. Rozpoczynając czytanie zastanawiałem się czy książka ta istotnie jest tak zła i mierna literacko jak twierdziło wielu recenzentów czy też przemawiał przez nich purytanizm i zażenowanie tematyką.  Jakiej odpowiedzi sobie udzieliłem o tym dowiecie się już za chwilę.
Recenzja ta będzie nieco dłuższa od innych ale w końcu nie codziennie zajmujemy się "skandalizującym bestsellerem", którym zaczytuje się "cały świat" więc mam nadzieję, że wybaczycie mi tę nieco obszerniejszy wpis.
"Pięćdziesiąt...." to historia młodziutkiej studentki literatury Anastasii Steel, która w wyniku przypadkowego spotkania poznaje a wkrótce ulega fascynacji tajemniczym i bogatym Christianem Greyem. Nie wie ona jednak, że jej wybranek skrywa dość "oryginalne" upodobania i, że niebawem zaproponuje jej nietypowy układ. O 'menadrach" fabuły nie napiszę nic ponadto.
Mamy tu schemat niewinnej i niedoświadczonej dziewicy, która wpada w "namiętne" sidła lekko demonicznego Christiana. Można powiedzieć, że fabuła powieści jest dość schematyczna i nie proponuje czegoś innego jak dobrze znaną kliszę "piękna i bestia".
Pierwsze sto kilkadziesiąt stron przeczytałem szybko i mimo dość infantylnej opowiastki o zauroczonej dziewczynie i mizernego klimatu można ją przeczytać bez większego "bólu istnienia".
Sytuacja zmienia się gdy dochodzimy do opisów aktów seksualnych i związanych z nimi relacji Ana-Grey (początkowo seks ten choć dość zróżnicowany nie nosi znamion sadyzmu). Wydawało by się, że przejście w świat mrocznych tajemnic Greya i jego fantazji o dominacji i uległości spowoduje przyśpieszenie i podkręcenia tempa akcji książki.
I... niestety tak się nie dzieje. Im dalej tym gorzej. Dwa-trzy opisy pikantnego seksu przy zachowaniu klimatu i odpowiedniego poziomu fabuły wzbogaciły niejedną powieść. W tej pozycji zostajemy zasypani "naturalistycznymi" niskiego lotu opisami czynności seksualnych. Czytając je ma się wrażenie jakby czytało się słaby scenariusz filmu pornograficznego. Niestety to co miało szokować w takim wykonaniu i w takiej ilości jakiej serwuje nam autorka jest zwyczajnie niestrawne i zwyczajnie nudne. W pewnym momencie złapałem się na tym, że dochodząc do "soczystych" opisów "przelatywałem"przez nie jak przez opisy przyrody w "Nad Niemnem". Skandal zmienia się w nudę i nudą pozostaje mimo usilnych starań autorki i coraz to nowych elementów sadystycznych wprowadzanych do opisu. Także sama dominacja Greya nad Anastasią wije nudą i sztampowością. Nie wprowadza do opowieści klimatu a wręcz zwyczajnie irytuje (kolejna kalka - Pan i Uległa).
O ile więc spotkania Anastasii z Greyem stają się szybko zanudzające o tyle opis jej życia poza tym irytująco-nudnymi spotkaniami mimo swej infantylności daje się czasem czytać, momentami(nielicznymi) nawet z zainteresowaniem.
Zatem czy warto? Moim zdaniem nie. Książka jako ogół jest dość słaba, bez klimatu, z miałką infantylną fabułą. Stawia na "szum" medialny i skandal związany z poruszaniem tematów dobrowolnego seksualnego niewolnictwa, sadyzmu oraz swobodnymi opisami czynności seksualnych. Postacie w niej pokazane są bez wyrazu. Ana jest irytująca, postacie drugoplanowe miałkie. Ciut lepiej prezentuje się Grey ale i jego tajemniczość jest mocno naciągana. Czy polecam? Stwierdzam, że nie. "Pięćdziesiąt..." to pierwszy tom cyklu ale absolutnie nie przekonuje do czytania dalszych części, wręcz odwrotnie.
Nie jest to najgorsza książka jaką miałem w ręku ale dzielnie walczy o to miano.
Daję jej 2,5/10 i nie za to, że jest "szokująca" czy "skandaliczna" ale za słabość warsztatową i znudzenie jakie u mnie spowodowała.

5 komentarzy:

  1. Bardzo trafna recenzja. Podpisuję się zwłaszcza pod ostatnim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myślałam,że ze mną jest coś nie tak.Moje znajome tą książką się zachwycają a ja stwierdzam że dawno czegoś tak beznadziejnego nie czytałam . Szkoda każdej złotówki i minuty na to "dzieło".

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo rzetelna, szczera recenzja i cieszy mnie to, że ,,zjechałeś'' ją w ,,kulturalny'' sposób, czyli argumentując jej wszelkie niedoskonałości, gdyż w większości przypadków spotkałam się z takim działaniem, że ktoś przeczytał zaledwie początek i już wyrobił opinię na temat całej książki w dużej mierze sugerując się zdaniem ,,tłumu'' a u ciebie wszystko jest szczegółowo podane na ,,tacy'', co bardzo cenię.
      Moje zdanie odnoście ,,50 twarzy Greya'' znasz, więc nie będę się powtarzać. Osobiście to była moja pierwsza książka z gatunku erotyka, dlatego muszę przyznać, że wywołała we mnie dużo szokujących emocji. Również historia Any I Greya, niczym bajka o Kopciuszku bardzo mnie uwiodła, dlatego nie zwracałam uwagi na marniutki język i inne rzeczy, tylko skupiłam się na ogólnych doznaniach, dlatego moja ocena jest taka a nią inna.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny na moim bogu.

      Usuń
  4. Popieram komentarz BJ w 200%. Też się znudziłam czytając tę książkę i też pomijałam opisy sexu. Naprawdę, harleguin byłby lepszy niz omawiana wyżej książka.

    OdpowiedzUsuń