Witam,
dziś kolejna recenzja nieco inna od pozostałych.
Chciałbym dziś opowiedzieć o dwóch książkach w jednej recenzji. Będą to pozycje autorstwa Briana Keenea "Noc zombie" i jej kontynuacja "Miasto żywych trupów".
Książki te (jak same tytuły sugerują) opowiadają o inwazji żywych trupów i ludziach, którzy pragną uciec potworom i przetrwać (główny bohater poszukuje w ogarniętym pożogą świecie swego syna).
Jako wielki miłośnik tematyki zombie sięgnąłem po te pozycje licząc, że będzie to coś co przynajmniej będzie się starać dorównać klimatem komiksom "Żywe Trupy" czy nakręconemu na ich podstawie słabszemu nieco serialowi. Niestety zawiodłem się ogromnie.
Zombie u Keena nie dość, że polują na ludzi są przebiegłe i inteligentne. Bardzo szybko się uczą... i o zgrozo rozmawiają bo... okazują się demonami. Jak dla mnie to prawdziwa masakra, połączenie klimatów zombie z elementami nadnaturalnymi to miszmasz niestrawny. Dochodzą do tego kiepsko wykreowane nieprzekonujące postaci bohaterów. Niezbyt emocjonujące sceny (choć tu czasem zdarzają się małe wyjątki) to także spora bolączka tych książek.
Czy warto? Moim zdaniem nie. Szkoda pieniędzy na te pozycje, szkoda czasu na ich czytanie.
Chciałbym dać choć 3 punkty w skali Księgola ale nie mogę. Te książki to szmira jakiej dawno nie czytałem. Żałuję, że dałem skusić się na zakup. Stawiam ocenę 2/10 (za nieliczne ciekawsze sceny) a jeśli nie trawisz tematyki zombie to nawet 1/10. Jeśli chcesz poczytać naprawdę klimatyczną i mocną książkę z zombie w tle weź do ręki "Narodziny Gubernatora" - pierwszą książkę z uniwersum komiksu i serialu Walking Dead (niebawem zrecenzuję ją dla was) a tymi pozycjami zupełnie się nie przejmuj (nic nie stracisz nie czytając).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz