wtorek, 11 listopada 2014

Księgol nieksiążkowo - Smutne konstatacje 11 listopadowe

Witajcie,
jest mi smutno. W dniu 11 listopada, który powinien być dla nas Polaków dniem radości z odzyskanej w 1918 roku niepodległości jestem smutny, zażenowany i zrezygnowany. Zapytacie czym się tak smucę?
1)Po pierwsze przez dzisiejszy "marsz prezydencki" i związane z nim działania służb zabezpieczających nie mogłem złożyć kwiatów ani pod pomnikiem Dmowskiego ani Piłsudskiego ani Paderewskiego w Warszawie. Wszystkie te miejsca na wiele godzin przez przybyciem Bronisława Komorowskiego były otoczone "zasiekami" i obstawione przez służby. Ani przejść ani przelecieć. Pod Dmowskim tych co to jednak przejść mogli sprawdzano wykrywaczami metalu. Do czego to doszło, żeby uczciwy obywatel III RP w dniu Święta Niepodległości nie mógł złożyć "złamanego" kwiatka pod pomnikami "Ojców Niepodległości". By natrafiał na "zasieki", kordony i wykrywacze metali. Jak mam uczyć dziecka patriotycznych zachowań jeśli stawia się przede mną takie "barykady"? Jako, że pomnik Grota-Roweckiego też podlegał ochronie złożyłem w końcu parę kwiatów pod tablicą upamiętniającą poległych w zamachu na gen. Franza Kutscherę. Tylko ona nie była chroniona "od wszelkiego złego" i tylko tam mogłem podejść bez kłopotu. Zasmuciło mnie to ogromnie i "skwasiło" ten w założeniu wesoły dzień świąteczny.
2) Niestety to nie koniec. Gdy już w domu w tv obserwowałem relację z w/w marszu z udziałem obozu władzy (bo nie tylko prezydent z małżonką ale paradowała też premier, ex-premier, ex- minister spraw zagranicznych aktualny marszałek itd.) zasmuciło mnie, że ten marsz stworzony niedawno (by nie rzec "sztucznie") nawet w oku przyjaznej rządowi kamery TVN-u prezentował się jak propagandowa wydmuszka. W tłumie trudno było wypatrzeć "zwykłych warszawiaków" a wszystko miało posmak "ustawki", na którą zaproszono lub "spędzono" obsadę. Także obściskiwanie się prezydenta RP z nielicznymi "przypadkowymi" (jak sądzę) osobami na trasie przemarszu nadawały wydarzeniu wyraźnego posmaku propagandy rodem z PRL-u. Po co tworzyć ten spektakl i czy istotnie (jak mówią niektórzy) ma on dzielić Polaków w tym dniu? Nie wiem ale sprawiało to przygnębiające wrażenie.
W końcu zasmucił mnie (nie po raz pierwszy) obraz "Marszu Niepodległości" zakłócony przez grupkę (kilkuset na 100 000 uczestników) osób, które sprowokowane (nie wnikam przez kogo, a być może przez swoje "gorące głowy") niszczy wizerunek MN i wystawia mu "laurkę" spędu zadymiarzy (i nie ważne, że 99,9% uczestników była spokojna i pokojowa). Do tego opieszałe działania policji i błędy w zabezpieczeniu imprezy (wytknięte w TVP Info przez policyjnego negocjatora) nie poprawiły mi humoru. To co obserwowałem na zmianę w TVN24, TVP Info i TV Trwam (by mieć spojrzenie na sprawę z różnych punktów widzenia) z jednej strony pokazało masę pozytywnego patriotyzmu i chęci budowania siły i potęgi Polski z drugiej strony działania (przemyślane lub nie, sam nie wiem) niektórych ludzi by to wszystko pogrzebać.
Jak widzicie sporo tego smutku wezbrało dziś we mnie i stąd ten jakże nieksiązkowy wpis.
Mam nadzieję, że Wy Święto Niepodległości spędziliście w znacznie milszej atmosferze :)

1 komentarz:

  1. Również oglądałem na zmianę TV Trwam i Polsat News i momentami kontrast w przekazie powalał. PN: Marsz stoi. TVT: tysiące ludzi wchodzące na błonia Stadionu Narodowego. Czuję, że wiele się zmieni, ale przed organizatorami MN dużo pracy jeszcze

    OdpowiedzUsuń