niedziela, 31 stycznia 2016

Księgolowa kinomania - Maggie

Witajcie,
dziś w ramach cyklu "Księgolowa kinomania" chciałbym Wam przedstawić niezwykły film. Jest to produkcja inna niż wszystkie z kilku powodów.
To film o zombie ale nie znajdziesz tu krwawej jatki czy bohaterów walczących z hordami nieumarłych. Jest to film o odchodzeniu, miłości, nieumiejętności pogodzenia się z tym co nieuniknione. Film pełen smutku, melancholii i wspomnień z innego życia. Inność tego filmu podkreśla Arnold Schwarzenegger znany z wielu ról zabijaków, terminatorów itp. wcielający się w kochającego ojca, który wie, że straci ukochaną córkę. To opowieść o sile miłości, która nie pokona (jak w bajkach) śmierci ale daje szansę kochanej osobie na godne odejście w wybrany przez siebie sposób. Gdzieś w tle pojawiają się trudne pytania: o rolę społeczeństwa/państwa w zażegnywaniu kryzysów grożących obywatelom, o nieczułość i bezwzględność aparatu państwowego, o prawo obywatela do sprzeciwu wobec zarządzeń władz itd. To wszystko jednak dzieje się gdzieś z boku opowieści o świecie gdzie zabójczy wirus został zatrzymany ale wciąż zbiera śmiertelne żniwo. Opowieści o umierającej ale stanowiącej zagrożenie dla bliskich i sąsiadów dziewczynie, która zmaga się ze sobą, trawiącym ją wirusem i świadomością, że może zakończyć życie z dala od bliskich, w izolacji a nawet porzucona na pastwę losu między takimi jak ona nieszczęśnikami. Opowieści o miłości rodzica do dziecka i o tym co można w imię takiej miłości zrobić.
Film ten zainteresował mnie od pierwszej chwili gdy o nim usłyszałem i niezwykle cieszę się, że mogłem go zobaczyć. To osobliwa opowieść pełna smutku, rozpaczy, panicznego strachu z jednej strony a miłości a nawet swoistego ciepła z drugiej.
To trudna opowieść bez szczęśliwego zakończenia. Tym bardziej jednak warto ją zobaczyć do czego Was serdecznie zachęcam. Opowieść ta tak inna i w sumie tak niedoceniona zarówno przez krytyków jak i publiczność jest dla mnie kwintesencją postapokaliptycznego kina nowej fali stojącą obok doskonałego "Bellflower".
Ocena Księgola 10/10

1 komentarz:

  1. Nawet nie wiedziałem, że jest książka. wszyscy chwalili film, ale jakoś tłumy na niego nie szły.

    OdpowiedzUsuń