poniedziałek, 16 listopada 2015

Robert J. Szmidt - Otchłań

Witajcie,
dziś mam dla Was kilka słów o ostatniej książce lubianego przeze mnie polskiego autora Roberta J. Szmidta zatytułowanej "Otchłań". Książka ta zalicza się do tzw. "Uniwersum Metro 2033" czyli powieści pisanych przez różnych autorów z całego świata a umiejscowionych w stworzonym przez rosyjskiego pisarza Dmitrija Glukhovsky'ego uniwersum postapokaliptycznego świata po wojnie atomowej. Jest to druga po przedstawianej przeze mnie książce "Dzielnica obiecana" Pawła Majki (nie liczę dwóch antologii polskich opowiadań) pozycja, która przenosi uniwersum "Metro" na nasz polski grunt. Sięgając po nią byłem bardzo ciekawy czy bardzo doświadczony i ceniony przeze mnie Robert Szmidt (genialna "Apokalipsa według Pana Jana" czy równie dobra "Samotność Anioła Zagłady") poradzi sobie z "obcym" uniwersum i jak "wpasuje" swą opowieść w ramy tego nadzwyczaj ciekawego świata.
"Otchłań" to historia dojrzałego mężczyzny zwanego "Nauczycielem" egzystującego w jednej z ocalałych z nuklearnej hekatomby enklaw w kanałach Wrocławia. Wplątany w wydawałoby się niezbyt skomplikowaną intrygę by chronić swego syna wyrusza w podróż po zrujnowanym Wrocławiu, której celem ma być dominująca nad zgliszczami miasta ruina dawnego wieżowca Sky Tower. Nie wie jednak, że wyprawa zaprowadzi go nie tylko tam gdzie chciałby dotrzeć i że odkryje wiele kart z jego bogatej i awanturniczej przeszłości.
Tyle jeśli chodzi o fabułę, która nawet w skrócie prezentuje się całkiem ciekawie. Czy jednak nie jest to tylko dobre pierwsze wrażenie? Szczęśliwie nie.
Im dalej zagłębiamy się w historię przedstawioną na kartach powieści tym bardziej "wsiąkamy" w klimat postnuklearnego Wrocławia. Ciekawe, plastycznie przedstawione i posiadające własny unikalny rys psychologiczny postacie, interesująca narracja, barwne (jeśli można to tak ująć) opisy zrujnowanego miasta oraz jego nowej fauny i flory oraz co chyba najważniejsze (i czego brakuje mi czasem w książkach o podobnej tematyce) ciężki "dorosły" klimat są na każdej stronie tej opowieści. "Otchłań" w sposób niezwykle umiejętny prezentuje kunszt pisarski autora, pomysłowość a przede wszystkim umiejętność wczucia się w klimat tworzonej opowieści.
Siadając do "Otchłani" liczyłem ( po cichu) na całkiem niezłą postapokaliptyczną lekturę, która będzie pewnego rodzaju "odskocznią" od spraw codziennych gdy tymczasem otrzymałem pozycję, która wciągnęła mnie bez reszty i nie pozwalała się oderwać choć na chwilę, Biorąc pod uwagę, że jestem ostatnio dość wybredny i trudno mnie "wciągnąć bez reszty" świadczy to bardzo pozytywnie o tym tytule. Czy go polecam? Oczywiście dla wszystkich fanów "Metra" czy szerzej postapokalipsy to absolutny must have ale uważam, że i pozostali czytelnicy dadzą się "uwieść" historii opowiedzianej przez autora.
Ocena Księgola 8,5/10

4 komentarze: