sobota, 15 marca 2014

Łabędzi śpiew księga 1 - Robert McCammon

Witajcie,
dziś chciałem opowiedzieć Wam o pierwszej części opowieści Roberta McCammona zatytułowanej "Łabędzi śpiew". Jest to postapokaliptyczna opowieść ukazująca historię trzech niewielkich grupek ludzi, którzy przetrwali nuklearny holokaust sprowadzony na Ziemię przez "sztandarowy" konflikt pomiędzy Rosją i USA. Bohaterowie, którzy cudem przetrwali zagładę muszą dostosować się do nowych, niezwykle skrajnych i niebezpiecznych warunków jakie zapanowały po wojnie. I myślę tu zarówno o warunkach atmosferycznych czy przyrodniczych jak i zdruzgotanych relacjach międzyludzkich, szaleństwo i dehumanizację tych, którzy przetrwali.
Książka McCammona ukazuje jednak nie tylko walkę tych nielicznych ludzi o przetrwanie ale także ich życie na kilka dni przed końcem cywilizacji. To bardzo interesujący zabieg umożliwający zestawienie warunków życia z czasów przed wojną z tymi, w których muszą egzystować bohaterowie już po upadku śmiercionośnych bomb i rakiet. Trzy grupy bohaterów wędrują przez zniszczone Stany Zjednoczone nieświadomie dążąc do spotkania, którego wyników nie sposób przewidzieć.
"Łabędzi śpiew" to opowieść o wędrówce, która wydaje się bezcelowa ale z czasem zarówno bohaterowie jak i czytelnik dostrzega jej odległy sens. To także historia ukazująca jak łatwo utracić człowieczeństwo i jak szybko runąć mogą najbardziej podstawowe stosunki międzyludzkie. Ukazuje jak delikatną i cienką "warstwą" jest cywilizacja spajająca znany nasz świat. To wizja, która ukazuje nam jak łatwo utracić jest człowieczeństwo i do czego posunie się człowiek by przetrwać. W świecie po zagładzie nie ma miejsca na szacunek, kulturę czy zaufanie królują tu strach, szaleństwo, brutalność i bezwzględność a nadzieja, miłość i przywiązanie to "towar" deficytowy charakteryzujący często ofiarę a nie zwycięzcę.
Wiele książek ukazuje nam to samo ale "Łabędzi..." robi to niezwykle plastycznie i sugestywnie. Pod wpływem tej lektury zaczynamy zastanawiać się jak my zachowalibyśmy się w przedstawionych czasach i sytuacjach. Jest to lektura klimatyczna, wciągająca, dysponująca sprawnie opisanymi i plastycznie przedstawionymi bohaterami, świetnie napisana i niezwykle emocjonalna. Emocje wywoływane w czytelniku to niezwykle mocny punkt tej pozycji.
Żeby jednak nie było, że to historia idealna ma ona jednak spory minus. Jest nim w moich oczach wątek metafizyczny. Jak wiecie jestem ogromnym przeciwnikiem mieszania konwencji postapokaliptycznej z metafizyczną ze względu na to, że tego typu mariaż niezwykle rzadko przynosi dobre efekty (najlepiej wyszło to S. Kingowi w Bastionie). Demoniczny główny "zły" w "Łabędzim..." nie bardzo pasuje mi do opisanej konwencji podobnie zresztą jak wróżby, wizje czy "druidyczne" moce jednej z bohaterek. Mistyczne wątki nie druzgoczą może klimatu opowieści ale mimo wszystko powodują pewien dyskomfort podczas lektury. Wolałbym przeczytać tą opowieść pozbawioną nadnaturalnych wątków czyli postapokalipsę saute.
Mimo mojej niechęci do metafizycznej postapokalipsy polecam Wam tą książkę z czystym sumieniem. Jest w niej mnóstwo klimatu, wyraziści bohaterowie i antybohaterowie (rewelacyjny Lord Alvin i jego poddani), celne spostrzeżenia dotyczące cywilizacji, relacji międzyludzkich i człowieczeństwa oraz spora doza akcji. I niekoniecznie potrzebne elementy nadnaturalne nie czynią tu wielkich szkód czy wyłomów w akcji.
Uważam, że przedpremierowe porównania do "Bastionu" Kinga okazały się nieco na wyrost (przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą część tej opowieści) co nie zmienia faktu, że jest to historia bardzo dobra i z pewnością warto się z nią zapoznać.
Z przyjemnością sięgnę po drugi tom by dowiedzieć się jak kończy się ta opowieść.
Ocena Księgola 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz